Robert Robb Maciąg, Tysiąc szklanek herbaty. Spotkania na Jedwabnym Szlaku, [Bezdroża] Kraków 2012.
Jedwabny szlak jest chyba najbardziej znaną drogą handlową w historii ludzkości. Ongiś tętniący życiem, dziś już zupełnie inny, choć dalej pociągający, fascynujący. Jednakże, żeby go poznać nie wystarczy o nim poczytać, nie wystarczy “zaliczyć” nieliczne pozostałe zabytki. Tu trzeba wyruszyć na wyprawę wzdłuż tej trasy, spotkać ludzi, którzy tam żyją. Nie wystarczą dwa tygodnie urlopu. Potrzeba na spokojnie chłonąć tę atmosferę, np. przez osiem miesięcy, czyli tak jak zrobił to Robert Maciąg z żoną Anią i Benem, Anglikiem. Co przeżyli, to Robert opisał w książce Tysiąc szklanek herbaty.
Książka jest opowieścią o podróży. Nie jest to jednak ani przewodnik, ani suche sprawozdanie o kolejnych etapach. To opowieść o ludziach, życzliwości i dobroci. Gdy na kolejnych kartkach poznajemy mieszkańców kolejnych krajów, człowiek budzi się z europejskiego pół-snu i zaczyna dostrzegać coś, co my powoli gubimy, o ile nie zgubiliśmy w ogóle. Taka prosta, zwyczajna życzliwość i dobroć, gościnność i chęć pomocy. Zupełnie bezinteresownie, tylko dlatego, że jest komu pomóc, dać trochę wody. To opowieść o ludziach, którzy nie znając języka, potrafią się porozumieć, bo przecież wszyscy są braćmi. Może nie mają wiele, może i życie jest dużo trudniejsze pod względem materialnym, jednak, jak zauważa autor, “im bardziej nieprzyjazne jest miejsce, tym bardziej przyjaźni są ludzie”.
Tysiąc szklanek herbaty czyta się wyjątkowo. Podczas lektury miałem wrażenie, że nie tylko przemierzam kolejne kartki, ale pokonuję wraz z autorem kolejne kilometry. Czasami pisze wprost do czytelnika, w drugiej osobie (np. “by dostać się do Turkmenistanu, musisz najpierw wydostać się z Iranu”) i wtedy ma się wrażenie, jakbyśmy siedzieli gdzieś i popijali herbatę, a on opowiadał osobiście o swojej podróży. Za każdym razem można doświadczyć czegoś z tej magii drogi.
Atutem książki są piękne zdjęcia. Nie widokówki, których pełno w internecie, ale zdjęcia ludzie. Tacy zwyczajni, zajęci codziennością, a jednocześnie często uśmiechnięci, z życzliwością w oczach. Cała książka jest bardzo ładnie wydana, za co należą się gratulacje dla wydawcy.
Jako fan kawy mam oczywiście jedno “ale”. Tyle piszą o herbacie, nawet w tytule się znalazła. Kawy natomiast jak na lekarstwo. Już chciałem wyruszać, ale boję się, że bez kawy poległbym bardzo szybko. Była wspomniana raptem w kilku miejscach tylko… Dzięki książce jednak mogłem tę podróż odbyć inaczej, mając dobrą kawę zawsze pod ręką, co i Wam gorąco polecam! Czy z kawą, czy z herbatą, sięgnijcie po Tysiąc szklanek herbaty i wyruszcie na Jedwabny Szlak!
[…] czytam tego typu książek. Przypomina mi się jednak Tysiąc szklanek herbaty Roberta Maciąga. Jest coś niezwykłego w tych książkach podróżniczych, co budzi w człowieku chęć wyruszenia […]