Łukasz Orbitowski, Jarosław Urbaniuk, Pies i klecha. Przeciwko wszystkim, [Fabryka Słów], Lublin 2008
Łukasz Orbitowski – urodzony w roku 1977. Jeden z nielicznych rodzimych autorów grozy, prekursor tematyki nadwiślańskiej w polskiej fantastyce. Publicysta, felietonista, redaktor, recenzent literacki i filmowy, właściciel dwóch kotów, lokalny patriota krakowskiego Podgórza, regularny bywalec tamtejszych kawiarń.
Jarosław Urbaniuk – urodził się w roku 1977. Student wielu kierunków. Najbardziej tajemnicza postać polskiej fantastyki. Redaktor efemerycznego “Kwartalnika Teatralnego”. Wielbiciel kobiet i życia. Publikował tu i tam, również w spółce autorskiej Urbi et Orbi. Chwilowo jego priorytetem jest, by pozostać jak najbardziej tajemniczym.
Powieść zaczyna się od sceny, w której to poznają się nasi dwaj główni bohaterowi. W wyniku zabójstwa duchownego dochodzi do spotkania dwóch w sumie innych charakterów, których łączy bardzo dobra dedukcja i umiejętność rozwiązywania zagadek. Mowa tutaj o milicjancie Ence oraz księdzu Gilu. Razem zaczynają swoje wspólne śledztwo. Trafiają na trop niecodziennego spisku grupki lekceważonych patriotów. Dwójka detektywów będzie zmuszona wpaść w wir poszukiwań. Po drodze natrafią między innymi na katownie Służby Bezpieczeństwa, czy pokój hotelowy wysoko postawionych osób Sejmu. Wszystko wskazuje na to, że w Ludowej Polsce grasuje banda satanistów, pytanie brzmi tylko, po co regularnie wywołują oni Władcę Piekieł? Detektywi będą musieli stoczyć się na samo dno warszawskich zaułków, pełnych niebezpiecznych przygód. Zanim jednak przyjdzie im dowieść prawdy, zmierzą się z opętanym anielskim bękartem oraz flaszkami wódki i własnymi demonami. Czy uda im się ocalić własne skóry a przy tym Polskę, która najwyraźniej zmierza w ręce Lucyfera?
Duet pisarzy, Orbitowski i Urbaniak, tworzą pierwszą chyba polityczną powieść grozy. Pomysł na powieść, która odsłania satanistyczny spisek Polski Ludowej jest jak najbardziej ciekawy. Niemniej jakoś dla mnie, w książce tych uzdolnionych przecież mężczyzn, czegoś zabrakło. Fabuła jest bardzo precyzyjnie opisywana, jako odbiorcy dostajemy dużą ilość szczegółów, co według mnie właśnie lekko zepsuło całą kompozycję. Książka w moim odczuciu jest zdecydowanie przegadana. Mimo tak wielkiego śledztwa, w którym w dodatku dzieją się wykraczające poza naukę incydenty, książka jest nudna. Za dużo jest tam politycznych intryg a za mało akcji, gonitwy i przygody. Wprawdzie końcówka może zasłużyć na słowa pochwały, mimo to jednak nie mam ochoty sięgnąć po drugi tom przygód księdza i policjanta.
Co należy w książce pochwalić? Na pewno opisany na kartach powieści świat Polski lat dziewięćdziesiątych. Do tego sprawnie została zbudowana przyjaźń między marudnym policjantem, mającym lekko „koci” charakter a księdzem, którego wiara niejednokrotnie została zachwiana. Oboje tworzą bardzo udaną mieszkankę, ich osobowości połączone w jedną detektywistyczną postać, dają pozytywny rezultat. Prócz tego do lektury zachęca okładka, stylizowana na posklejaną z różnych wycinków gazet makietę oraz ilustracje, wszystko to jest zasługą Grzegorza Domaradzkiego.
Podsumowując, Pies i klecha to literacko dobrze napisana powieść, ale moim zdaniem pozbawiona owej iskierki, dzięki której czytelnik poddaje się wyłącznie czystej przyjemności z czytania. Powiedzmy, że moja ocena to 5/10.
Orbit – chyba fenomen tego pokolenia pisarzy w Polsce. Nie tylko bardzo dobre powieści i opowiadania, ale też genialne felietony w Nowej Fantastyce.
Jarek Urbaniuk – człowiek na razie jednej książki. Specyficzny duet, ale w “Psie i klechu” wypalił znakomicie.