Wieści

Monumentalny epos Wolfganga Hohlbeina i Manowar

Wolfgang Hohlbein "THOR. Saga Asgard"

Wolfgang Hohlbein "THOR. Saga Asgard"

Niedawno miała miejsce polska premiera powieści Wolfganga Hohlbeina „THOR. Saga Asgard” (20 czerwca). Dzięki wydawnictwu Telbit na polskim rynku ukazała się książka „THOR. Saga Asgard”. Informujemy o niej, bo zapowiada się całkiem ciekawa lektura. Jej autorem jest Wolfgang Hohlbein, najpoczytniejszy niemiecki pisarz powieści fantasy i jeden z najpopularniejszych niemieckich pisarzy w ogóle, znany na całym świecie. Niewielu współczesnych autorów zbliżyło się do nakładu 37 milionów egzemplarzy, który łącznie osiągnęły jego książki. 160 bestsellerów uczyniło go niekwestionowanym królem literatury fantasy. Jego powieści zostały przetłumaczone na niemal czterdzieści języków i wydane m.in. w Wielkiej Brytanii, USA, Australii, Chinach czy Japonii. Wolfgang Hohlbein jest przy tym wielkim fanem heavy metalu i gothic metalu. Saga o Asgardzie to multimedialny projekt z zespołem Manowar, który jako temat przewodni przygotował album „Thunder in the Sky”.

„THOR” jest powieścią godną mistrza fantastyki, otwierającą Sagę Asgard. To fascynująca historia osadzona w świecie mitologii nordyckiej.
Jeśli miał wcześniej jakieś imię, dziś go nie pamiętał.
Jeśli miał rodziców, nie potrafił ich sobie przypomnieć.
Jeśli się kiedyś narodził, nie miał pojęcia, kiedy to było.

Człowiek bez imienia. Człowiek z młotem w dłoni. Wataha krwiożerczych wilków pośród zamieci. Piorun, od którego pęka nieboskłon, i grzmot burzy w oddali.
Kim jest ten mężczyzna? Czy to naprawdę, jak wielu wierzy, Thor – bóg piorunów i burzy? I czy przybył, by uratować świat, czy raczej… by go zniszczyć?

Jeszcze krótki fragment na zachetę:

Przez pierwsze dwie, trzy godziny nie rozmawiali ani o tajemnicy istnienia Midgard, ani o Posłańcach Światła. Tak naprawdę to wcale nie rozmawiali, bo Bjorn i jego towarzysze narzucili bardzo szybkie tempo, przy którym wszyscy musieli się skupić na siedzeniu w siodle. Choć Thor nie potrafił sobie niczego przypomnieć, miał pewność, że wcześniej był świetnym jeźdźcem. Po jakimś czasie doszedł jednak do przekonania, że albo zwodził go instynkt, albo celowo dali mu znarowionego konia, bo zwierzę na przemian to próbowało go ugryźć, to zrzucić z grzbietu. Spod opuszczonej przyłbicy hełmu Sveriga wyczuwał jego złośliwe spojrzenia.

Przez kilka bitych godzin, nie zwalniając, gnali na północ. Minęli twierdzę, zostawili za plecami zaśnieżone pola i kilka niewielkich gospodarstw, porozrzucanych tu i tam, bez jakiegoś porządku, jak muchy w sieci pająka. Im bliżej byli wyższego końca doliny, tym mniej ludzi spotykali po drodze. Po niedługim czasie zostali zupełnie sami. Kiedy Thor obrócił się w siodle, by spojrzeć za siebie, nie dostrzegł już ani twierdzy, ani żadnego z domostw, a nawet sama wioska zmieniła się w ciemniejszą plamkę na nieskazitelnie białej pierzynie śniegu.

O tyle, o ile mógł ocenić po świetle słońca przyklejonego wciąż na tej samej wysokości, musiało zbliżać się południe. Teren zrobił się tak nierówny, że musieli zsiąść z koni i prowadzić je za uzdy… co jego nieznośne zwierzę wykorzystało oczywiście do kolejnych prób złapania go zębami. W ostatniej chwili udało mu się odskoczyć, ratując palce.

Okazało się wkrótce, że niewiele dalej będą mogli poruszać się w taki sposób. Minęli ostry zakręt i stanęli na wąskim płaskowyżu, szerokim na dziesięć i długim na trzydzieści kroków. Mimo to, znalazło się na nim dość miejsca dla niewysokiej chatki wzniesionej z nieociosanych kamieni, maleńkiego zagajniczka, w którym wszystkie drzewa były prawdopodobnie uschnięte, i dwóch niesymetrycznie położonych zagródek. Jedna z nich była pusta, w drugiej tłoczyło się pół tuzina szarobiałych zwierzaków. Thor nie potrafił rozpoznać, czy patrzył na zabiedzone owce, czy na szczodrze porośnięte wełną kozice górskie. Z otworu dymnego w dachu unosiły się kłęby czegoś, co wyglądało bardziej na parę wodną niż na dym. Poczuł też dziwaczny zapach, w którym dominująca była woń zbliżona do zepsutych jaj, lecz nie tak nieprzyjemna.

– Tutaj zostawimy konie – oznajmił Bjorn, zatrzymując się za nim. – Dalej nie da się jechać w siodle, a jeszcze kawałek i pozostanie nam tylko wspinaczka. Umiesz się wspinać?

– Trochę – odrzekł Thor.

– Po co pytasz, Bjorn? – warknął Sverig z tyłu. – To przecież Thor. On umie wszystko.

About the author

Ioannes Oculus

I am addicted to languages, both modern and ancient. No language is dead as long as we can read and understand it. I want to share my linguistic passion with like minded people. I am also interested in history, astronomy, genealogy, books and probably many others. My goals now are to write a novel in Latin, a textbook for Latin learners, Uzbek-Polish, Polish-Uzbek dictionary, modern Uzbek grammar and textbook for learners. My dream is to have a big house in UK or USA where I could keep all my books and have enough time and money to achieve my goals.

Leave a Comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.