Ewa Barańska, Kamila, [Telbit], Warszawa 2006
Ewa Barańska to znana i lubiana pisarka, autorka książek dla młodzieży i nie tylko. Urodziła się 13 listopada w 1947 roku w Krzyżkowicach. To właśnie powieść Kamila pozwoliła jej na dobre zagościć na polskiej scenie literackiej.
Mam w domu kilka książek wydanych nakładem wydawnictwa Telbit, jednak spośród nich wybrałam ,,Kamilę” autorstwa Ewy Barańskiej. Dlaczego? Po pierwsze – mam do tej książki ogromny sentyment, ponieważ wygrałam ją w konkursie ;-). A po drugie – przypomina mi o tym, jak niewiele brakuje, by doszło do tragedii. Lektura ta uzmysłowiła mi, że nawet drobne sygnały wysyłane przez innych mogą pociągnąć za sobą wielkie konsekwencje, jeśli w porę nie zareagujemy. Ci, którzy potrzebują pomocy, nie krzyczą. Nie ogłaszają wszem i wobec, że mają kłopoty. Czasem szepczą, wysyłając ledwie słyszalny sygnał S.O.S…
Główna bohaterka, Kamila, z powodu niezwykle napiętej sytuacji w domu popełnia samobójstwo. Jej koleżanka z klasy – Diana – stara się wyjaśnić przyczyny tragedii. Mimo, że książka Barańskiej pełna jest smutku i bólu, daje także nadzieję. Skłania do refleksji, a jednocześnie nie przytłacza czytelnika swym emocjonalnym ciężarem. Nie jest to lektura, która nakazuje odbiorcy właściwe zachowanie. W tym przypadku nie mamy do czynienia z nienachalną dydaktyką. Barańska w subtelny, delikatny i wyrafinowany sposób przedstawiła historię, która może zdarzyć się zawsze i wszędzie, jeśli w porę nie zauważymy, co dzieje się w naszym środowisku, otoczeniu. Stworzona przez nią opowieść jest niezwykle autentyczna. W prostych słowach zawarła głębię uczuć, która powinna przemówić do każdego z nas. Cieszę się, że miałam okazję doświadczyć tej właśnie przygody, związanej z przeczytaniem ,,Kamili”. Otworzyła mi ona oczy, zaczęłam dostrzegać w swoim życiu więcej, niż kiedykolwiek. Nauczyłam się nie lekceważyć nastrojów i zachowań bliskich mi osób. Zaczęłam łączyć strzępki wydarzeń w jedną, spójną całość, zespalać pozornie niepasujące do siebie elementy, bo życie nie jest idealnie dopasowaną układanką, której elementy pasują do siebie jak ulał. Czasem tak niewiele brakuje, by tragedia doszła do skutku, a śmierć zebrała swoje żniwo. Z drugiej strony – tak mało potrzeba, by kogoś uratować, odwrócić jego los. Książka Barańskiej uzmysłowiła mi właśnie tę prostą prawdę. Każdy z nas może dać drugiemu iskierkę nadziei, która na nowo rozpali płomień życia… Wszystko jest w naszych rękach. Wszystko, a jednocześnie… nic. Ta dwoistość świata może nas złamać, a może nas i zbudować, jeżeli będziemy mieli dość siły, odwagi, wiary, przyjaźni i miłości…
Polecam tę książkę wszystkim, którzy pragną zdrowego uwrażliwienia na świat, ludzi i wydarzenia. Barańska pozwala nam zanurzyć się w świecie bardzo nam bliskim, namacalnym, prawdziwym. Można powiedzieć, że takie historie, jak ta opowiedziana przez pisarkę, reżyseruje samo życie…
Autorem recenzji jest Anna Białek.