Zostałem wyciągnięty do kina. W sumie bardzo fajnie. Zamiast treningu (którego nie było) obejrzeć film na dużym ekranie? Czemu nie. Wyjechaliśmy do Silesii, odwiedzili Empik (niestety znowu kupiłem książki…), wypili kawę i udali się na film pod tytułem “Ostatni Władca Wiatru”. Nie wiem dlaczego, ale jakoś spontanicznie zacząłem przekręcać ostatnie słowo w tytule używając liczby mnogiej… Zasiedliśmy w kinie. Pokaz był w modnej teraz technologii 3D, która zaczyna mnie irytować ze względu na okulary, zmęczone oczy i co chyba najważniejsze – przerost formy nad treścią. Producenci filmów skupiają się chyba bardziej na efektach specjalnych niż na treści. Niestety nie inaczej było z filmem, który oglądaliśmy. Seans o godzinie 21:15 budził nadzieję, że nie trafimy na dobranockę, a i w tej kwestii się rozczarowaliśmy.
Idąc na film miałem pozytywne nastawienie. Dobry humor i towarzystwo dało niezły grunt. Z plakatu film zapowiadał się na jedną z licznych dziś produkcji w klimatach fantasy, co mi osobiście odpowiada. Początek nawet niezły, ciekawie zarysowany świat (cztery żywioły, itd.), choć zastanawia mnie skąd ta japońsko-chińska stylizacja. No, ale licentia poetica. Mamy cztery narody przyporządkowane czterem żywiołom. W każdym z nich rodzą się magowie, jednak tylko jeden – Avatar – może panować nad wszystkimi czterema. Avatar odradza się w nowych reinkarnacjach, za każdym razem w innym narodzie. Niestety sto lat przed akcją filmu zaginął, a ludzkość została poddana pod panowanie narodu ognia. Oczywiście na początku się odnajduje i się zaczyna dziać to co ma się dziać. Film staje się niesamowicie przewidywalny, nie zaskakuje. Sam pomysł wydaje mi się bardzo ciekawy, jednak jego rozwinięcie jest delikatnie mówiąc średnie. Całość jest okraszona oczywiście masą efektów specjalnych, które autorom filmu wyszły całkiem dobrze. Niestety, nie zdradzę zakończenia, bo jego nie ma. Jest to dopiero pierwsza część (z ilu?), więc nie wiemy co się stanie dalej. Wracając ze znajomymi wymyśliliśmy ciąg dalszy bazując na najprostszych schematach. Drugą część zobaczę chyba tylko po to, żeby sprawdzić czy trafiliśmy i z kim ożeni się syn króla ognia.
Filmu raczej bym nie polecał. Może z małymi dziećmi tak, ale poza efektami specjalnymi w 3D, nie ma prawie nic więcej do zaoferowania. Zastanawiam się więc, czy dzisiejsze produkcje kinowe muszą coraz bardziej koncentrować się na efektach? A może właśnie słowo “produkcja” jest tu kluczem. Produkcja, a nie sztuka… Oby, to był ostatni taki film. To pozostanie chyba jednak tylko naiwnym życzeniem…
Chciałam skomentować, ale brak mi słów.
Podpisuję się obiema rękami pod Twoją opinią o tym filmie.
Pozdrawiam.
Sądzę, że ktoś, kto nie widział oryginalnej wersji filmu( kreskówki ) nie powinien wystawiać recenzji. Gdybyś ją oglądał – wiedziałbyś ilu części można się spodziewać. Rzekłabym nawet, że musiałeś być pod wpływem czegoś z dużą ilością promili, oglądając ten film.
Jedyne, czego nie polecam to czytanie takich recenzji na temat filmu.
Dla mnie – film bardzo fajny. Nie wszystkie sceny zmieściły się w ponad 100 minutach – ale to nie ujmuje klimatu filmu. Reżyser mądrze połączył ze sobą odcinki oryginalne. Efekty bomba.
Odnosząc się do komentarza Pauliny zacznę od tego, że nie byłem pod wpływem żadnych środków czy też promili. Droga Paulino, jeżeli chodzi o film, to przede wszystkim nie można go traktować jako dzieła połączonego nierozłącznie z serialem. Nie ma obowiązku oglądania serialu, a film traktujemy jako osobne dzieło, które jako taki podlega także krytyce. Uważam, że film, który by zakładał z góry konieczność obejrzenia serialu, na którym jest oparty, jest słabym filmem sam w sobie. Takie dzieło ma być zrozumiałe samo przez się. Oparcie się na serialu (ew. książce) i kwestia wierności to inna sprawa.
Powtórzę moje zdanie: mnóstwo efektów, klimat delikatnie mówiąc średni. Nie warto. Zdanie to podziela cała nasza gromadka, która ten film oglądała.
Ten film jest bardzo fajny a czesci tego filmu sa 3.
[…] też było niedawno. Wybrałem się do kina, a potem napisałem kilka słów o filmie pt. „Ostatni Władca Wiatru„. Moja opinia na temat filmu jest negatywna, jednak nie o tym chciałem pisać. Taki wpis, […]
recenzja do bani chyba byłeś na kwasie jak to oglądałeś zgadzam się z paulina w sto procentach .
Witam wszystkich. obejrzałem dzisiaj ten film i fakt ze efekty sa fajne ale malo wyjaniający jest ten film wszytsko zagmatwane i idzie sie pogubic. tak piszecie o serialu i zastanawiam sie jaka jest nazwa bo znalezc po tej co filmu nie moge moze ktos mi podpowiedziec?:)
Śmiem twierdzić, że mało było amerykańskich mądrych seriali animowanych. Ten serial jest genialny bo nie chodzi o przemoc tylko o to czego można się z niego nauczyć, spełnia rolę pozytywną w przekazywaniu dobrych wartości. Filmu nie widziałem ale obejrzę. a Serial zwie się Avatar: Legenda Aanga. Oglądałem każdy odcinek, nie chodzi o walkę ale o mądrość jaka z niej płynie. Każdy odcinek pokazuje nam relacje miedzy ludzkie i efekty tego jaki ma wpływ na życie osoby kiedy jest porywcza a kiedy jest opanowana, kiedy poddaje się emocjom a kiedy wybiera rozsądek. Wiele dobrego można się z niego nauczyć!!
[…] go. Zdaję sobie sprawę, ze gdyby nie to, pewnie uszedłby w tłumie. Wszak lepszy jest niż np. Ostatni Władca Wiatru. Problem może leży w porównaniu. Film jest ok, książka fantastyczna. W przeciwieństwie do […]
Kocham te film i polecam każdemu.
Chciałbym powiedzieć,bo może niektórzy nie wiedzą,że film jest na podstawie kreskówki,obejrzyjcie kreskówkę,potem film, wkurzy was ”Żao”,”Iro” i wszystko w tym filmie, który jest do du*y!