Powoli zauważam u siebie nawrót genealogoholizmu, czyli uzależnienia od genealogii. Znowu niespokojnie przechodzę obok cmentarza, bo a nóż spoczywa tam ktoś z mojej dalekiej rodziny, a ja jeszcze o tym nie wiem. Mam pokusę przeglądania ksiąg parafialnych tylko dlatego, że istnieje minimalna możliwość natknięcia się na znajome nazwisko. Właściwie spełniam prawei wszystkie elementy uzależnienia:
Możesz się uważać za uzależnionego od genealogii, jeśli:
- Nie potrafisz przejechać koło cmentarza nie zastanawiając się, czy nie są tam pochowni Twoi przodkowie,
- Przedstawiając swojego wnuka mówisz, że to Twój ‘potomek’,
- Potrafisz wyrecytować 10 pokoleń swoich przodków, ale nie pamiętasz imienia bratanka,
- Masz więcej fotografii ludzi zmarłych niż żywych,
- Stale oglądasz ‘listę płac’ na końcu każdego filmu, by sprawdzić, czy nie ma tam nazwisk, które badasz.
Już sama reaktywacja OKOportalu, mimo coraz mniejszej ilości czasu wolnego świadczy o powrocie uzależnienia. Moim marzeniem jest odnalezienie się dalekich krewnych, może kiedyś jakiś zjazd rodzinny, no i wyszukanie wszystkich swoim praprapra…pradziadków, im dalej w przeszłość, tym lepiej. Nagle zacząłem dużo bardziej doceniać Naszą Klasę, nawet mimo uciążliwego komunikatu, który się co jakiś czas pojawia (“w związku z problemami technicznymi trwa przerwa, przepraszamy i zapraszamy rano”). Wystarczyło, że pojawił się Ród Oko, który założyłem i nagle kilka osób, bez mojego nalegania pyta się mnie, czy czasem nie jesteśmy krewnymi. Po prostu bajka! A może ktoś z mojej rodziny czyta tego bloga?