Zastanawiałem się długo, czy napisać tego posta. W końcu postanowiłem, że go napiszę. Będzie to mój bardzo osobisty post, taki gdzie się trochę “wyzewnętrznię”, trochę bardziej niż gdzie indziej.
Jezus odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym. (Mk 10,29-30)
Nie zawsze wierzyłem w te słowa. Czasami wydawały mi się jakąś odległą metaforą, czymś co bardziej jest pożądane, aby było, niż jest naprawdę.
Jednak od pewnego czasu widzę sprawy inaczej. Młody jestem i pewnie głupi, ale odkryłem swoja nową rodzinę. Gdy wczoraj na Mszy Wieczerzy Pańskiej spojrzałem przed siebie, na kościół, na ministrantów, lektorów, scholę, twarze znajome i nie znajome, gdy pomyślałem sobie o proboszczu, który stoi obok mnie, ujrzałem swoją rodzinę. Zakochałem się w tym miejscu i w tych ludziach, w Wodzisławiu i w parafii Wniebowzięcia NMP. Dziś myślałem, że popłaczę się z radości, że jestem z wami. Choć to tak poważny i w smutny dzień, chciałem płakać, bo po prostu jestem z Wami. Ćwiczenie “Exsultetu” z Olą dzisiaj przedpołudniem, czy Przemek, który mi sprawił ostatnio wiele radości, czy wspólnie spędzony czas “na rybach”. Także te klasy maturalne, które czasami uczę, panie z Legionu Maryi, czy… Mógłbym pisać bez końca. Może ktoś, kto przeczyta rozśmieje się, ale mówię wam, że to jest moja rodzina. Zostawiłem i nie zostawiłem swoich w Katowicach. Oni są dalej moi i bez nich żyć nie mogę. Jednak teraz jestem przede wszystkim tu w Wodzisławiu i tylko żałuję, że to się tak szybko skończy, że nastąpi ten dzień, 27 kwietnia. Chyba będę wtedy beczał jak małe dziecko. Pewnie dowie się o tym tylko moja poduszka, nikt nie zobaczy tych łez, ale już na samą myśl, że mam was zostawić płynie mi łza po policzku.
tak, bo żywe jest Słowo i skuteczne…
Mi mówili, że dostaję więcej niż mogłabym dać. Oblubieńca, Brata, Przyjaciela, Dziedzica (Dziecko? Syna pierworodnego spośród wielu, wielu…), Nagrodę, Boga i Pana (Leander z Sewilli, De institutione virginum). “Bardziej pożądane niż jest naprawdę”, piszesz? Hm. Jest konkretna obietnica Słowa, jest potwierdzenie wielowiekowego doświadczenia Tradycji, w końcu jest potwierdzenie konkretnych doświadczeń moich i Twoich. 🙂
Gdziekolwiek, zawsze u siebie. Z kimkolwiek, zawsze wśród swoich. Beczymy przy rozstaniach wiedząc, że spotkamy się…
🙂