Szkolne lekcje historii często kojarzą się z litanią dat do wyuczenia na pamięć. Czyta “pamięciówka” i zero myślenia. Co więcej, owe daty, a także wydarzenia, ich przebieg, przyczyny i skutki podawane są jako pewniki. Podręczniki historii czyta się jakby nauka wiedziała wszystko albo prawie wszystko na temat przeszłości. Trudno znaleźć tam choćby ślady dyskusji i polemik dotyczących badania dawnych dziejów, trudno spotkać się choćby w minimalnym stopniu z warsztatem pracy historyka, który niczym detektyw porównuje relacje świadków, bada dokumenty i próbuje różne przesłanki złożyć w jedną całość. Wielka to strata, bo taka szkolna pseudo historia nie uczy myślenia, a do tego może być wspaniałym narzędziem manipulacji…
Przyczynkiem napisania tego wpisy jest lektura ciekawego wywiadu zamieszczonego w ostatnim Uważam Rze Historia z historykiem Manuelem Rosa. Tytuł wywiadu brzmi Kolumb wnukiem Jagiełły, gdyż naukowiec w jednej ze swoich ostatnich książek podważa tradycyjną tezę o pochodzeniu Kolumba z Włoch. Wskazuje raczej na jego portugalskie korzenie albo wręcz (co w świetle naszej tradycyjnej historiografii brzmi jak teza szaleńca) wskazuje Władysława Warneńczyka jako jego przypuszczalnego ojca. Miał on ocaleć pod Warną i po latach wędrówki osiedlić się incognito na Maderze jako Henrique Alemco.
Nie będę się tutaj rozpisywał na temat tej interesującej tezy. Manuel Rosa wylicza wiele argumentów na jej korzyści, a zainteresowanych odsyłam do wywiadu sierpniowym Uważam Rze Historia. W tym wypadku nawet niezbyt istotne jest po czyjej stronie jest racja. Istotne jest, że tego brakowało lekcjom historii. Tego detektywistycznego posmaku, gdy bada się różne źródła i próbuje ustalić jakiś sensowny obraz przeszłości na ich podstawie. W końcu to też ludzie, tyle że w przeszłości. Oznacza to, że podobnie jak dzisiaj, kochali i knuli intrygi, walczyli o wpływy, przejawiali szlachetność serca. Czytanie źródeł wymaga krytycznego myślenia. Trzeba bowiem zdystansować się od dosłownej interpretacji i zapytać kto i po co to pisze, czy może być i czy chce być obiektywny itd. To fascynujące, ale jednocześnie groźne zarazem. Człowiek, który czyta krytycznie źródła z przeszłości, może mieć podobne zapędy wobec źródeł współczesnych, mediów. Wtedy wzrasta jego odporność na propagandę, rozwija się samodzielne myślenie, a to już może być groźne.
Nowy rok szkolny tuż, tuż, a wraz z nim nowa podstawa programowa. Minister Szumilas chwali się, że dzięki niej historia będzie lepiej nauczana i będzie jej więcej. Przeciwnicy mówią wręcz odwrotnie. Czas pokaże co z tego wyjdzie, tymczasem wszystkich zachęcam do zgłębiania tajemnic przeszłości na własną rękę choćby sięgając wspomniane już Uważam Rze Historia.