Maja Lidia Kossakowska jest dla mnie bardzo ważną autorką, każda jej nadchodząca książka stanowi dla mnie obiekt oczekiwań i westchnień, na co zapracowała sobie dość mocno swoim świetnym cyklem anielskim czy tomem opowiadań Więzy Krwi. Na kontynuację przygód Anioła Zagłady czekałem z niecierpliwością i z bólem serca stwierdzam, że właśnie nadszedł ten moment, kiedy kończy się pewien etap. Szkoda, że tak szybko to minęło, ale przecież przy dobrej rozrywce czas pędzi nieubłaganie…
Duch Anioła Zagłady zatańczy na zgliszczach Królestwa.
Nad wyprawą do Stref Poza Czasem zawisło widmo utraty Abaddona. Świadomość, że nie ma nikogo, kto rozpozna Światłość u kresu poszukiwań, odbiera wszelką nadzieję na sens dalszej wędrówki. Nawet waleczna Sereda popada w zwątpienie i rozpacz. Jeśli utracili Daimona na najbezpieczniejszym etapie, jakie szanse mają bez niego? W krainie, gdzie niebezpieczeństwa pojawiają się jedno po drugim, gdzie nie można ani na chwilę opuścić gardy, bez opieki największego z wojowników stają się jagniętami wypuszczonymi pomiędzy lwy. Nadchodzi ostateczny sprawdzian siły wiary. Dla wszystkich.
Ostatni już tom Bram Światłości mimo ponad 600 stron skończył się dla mnie zaskakująco szybko. Historia Seredy, Daimona i spółki, którzy wyruszają w szalenie niebezpieczną wyprawę w poszukiwaniu Jasności to całkowicie nowy etap cyklu anielskiego. Zaznaczałem już to w przypadku pierwszych dwóch tomów. Owa trylogia to znakomite książki fantasy, powieści drogi, chociaż okraszone często humorem przedstawiają dość smutne losy mieszkańców nieba, a sama puenta i rozwiązanie losów całej ekipy zmusza czytelnika do refleksji i pozostawia nawet za sobą lekką nostalgię. Ale przecież dobra książka musi zaskakiwać, musi budzić emocje i zadawać pytania. Takie właśnie są Bramy Światłości.
Jeśli miałbym się odnieść do samego tomu trzeciego, to na tle całości jest nieco inny. Przede wszystkim w ostatnim tomie dzieje się bardzo wiele — ekipa w końcu przekracza Strefy Poza Czasem by stanąć na krawędzi powstania wszystkiego i w końcu rozległego Ergu — pustyni za którą ma czekać na nich najcenniejszy obiekt poszukiwań ludzkości. Mam wrażenie też, że tom trzeci najbardziej obfituje w opisy. Autorka mnóstwo pracy włożyła w dostojne, skrupulatne opisywanie akcji, nawet najbardziej prostą czynność ubrała w piękne słowa — to zdecydowanie popis jej kunsztu i talentu, aczkolwiek czasami lekko mnie ten zabieg przytłaczał. Coś, co przeszkadzało mi w powieści, nie tylko tej, ale również w dwóch poprzednich tomach, to ilustracje. Zazwyczaj Wydawnictwo trafnie łączyło twórczość grafików z fabułą, tutaj, moim zdaniem, rysunki totalnie nie wpasowują się w klimat. Niestety.
Podsumowując powiem, że Bramy Światłości to znakomite dzieło, bezapelacyjnie — dla mnie — najlepszy cykl tego roku, jeśli nie ostatnich lat. Tom trzeci to świetne zwieńczenie całej historii, dojrzałe, przemyślane. To książka, która urzeka, którą czyta się lekko i przyjemnie, która jest dowodem znakomitego talentu pisarskiego Pani Kossakowskiej. Niesamowite jest też, jaką wiedzę na temat różnych religi i kultury autorka musiała poznać by wpleść w fabułę taką ogromną paletę stworzeń i postaci. Mam szczerą nadzieję, że Daimon jeszcze wróci, bo to zdecydowanie jedna z najlepszych postaci na polskim rynku literackim. Zdecydowanie polecam!