Nowy cykl wydawniczy Fabryki Słów rozrasta się w fascynująco szybkim tempie. Seria Polskie Fantasy od połowy marca powiększa się właśnie o trzecią pozycję — Jaksa — autorstwa Jacka Komudy, który dotychczas specjalizował się głównie w powieściach historycznych i czasach Polski szlacheckiej, aczkolwiek czasami z jakimś fantastycznym wątkiem. O Jaksie można zatem powiedzieć, że jest pierwszą pełnowymiarowo-fantastyczną książką w dużym już dorobku autora. Jak zatem się prezentuje?
Królestwo Lendii upada stratowane kopytami koni koczowników. Kiedy giną rycerze i palatyni, wybucha bezlitosny bunt poddanych i niewolnych. Jeden z pokonanych rycerzy podstępem zabija wielkiego kagana Gorana Ust Duuma, czym skazuje swój ród na zagładę. Zemście umyka tylko Jaksa — mały chłopiec, którego horda ścigać będzie po kres dni. W kraju opanowanym przez najeźdźców i ogarniętym buntem nie ma bezpiecznego miejsca, nie ma żadnego schronienia. Wieczna ucieczka Jaksy nieuchronnie dobiega końca. Jeszcze pogańskie psy zaskamlą, gdy dopadną swą ofiarę.
Jacek Komuda jest silnie związany z historią, co widać także w tym przypadku. Cały fantastyczny świat Lendii, który tworzył na kartach powieści, jest odzwierciedleniem wczesnego średniowiecza oraz kraju Słowian. Na każdym kroku widać, jaki ogrom pracy przygotowawczej, wiedzy historycznej i mitologicznej musiał przyswoić autor, by stworzyć tak pełne, tak dopracowane w każdym najmniejszym calu dzieło. Jaksa to powieść absolutnie znakomita, jej atutem jest niezwykłe uniwersum, pełne charakternych postaci, upiorów i strzyg. Wszystko okraszone jest oryginalnym językiem i stylem pisarskim, który, mimo iż może być z początku nieco kłopotliwy i wydłużać czas lektury, to w rezultacie idealnie współgra z akcją powieści. Jest to coś, czego brakowało mi u Rafała Dębskiego w “Kiedy Bóg zasypia”.
Na książkę składa się sześć rozdziałów, które są chronologicznie poukładanymi epizodami z czasów najazdu Hungurów na Lendie i — co za tym idzie — epizodami z życia Jaksy. Poznajemy go wpierw bardzo pobocznie, jest ukazany z perspektywy innych bohaterów, razem z matką jako ocaleni bliscy zabójcy Gorana. Później jego postać wychodzi coraz bardziej na pierwszy plan, by w końcu dojść do kulminacyjnego momentu. Bardzo podobał mi się taki zabieg Komudy, pozwalało to czytelnikowi zagłębić się w cały świat, poznać zwyczaje miejscowej ludności, rycerzy Lendii czy Hungurów. Jaksa to mocno rozbudowana powieść, która w moim odczuciu, bez problemu może doczekać się kontynuacji, którą nie ukrywam, bardzo chętnie bym przeczytał. Aż dziw, że treść tej historii zmieściła się tylko na niespełna 400 stronach.
Tematem końca powiem, że powieść Jaksa to jedna z lepszych książek Jacka Komudy, jakie miałem okazję czytać. Jest to też bezdyskusyjnie najlepsze dzieło w dotychczasowym cyklu Polskie Fantasy Fabryki Słów — przemyślane, dopracowane literacko, brutalne i wciągające. Mam szczerą nadzieję, że autor napisze w tej serii coś jeszcze, póki co będę czekał na kolejny twór Rafała Dębskiego, który chciałbym, aby był równie dobry. Tymczasem Jaksę polecam każdemu fanowi dobrej fantasy, fani Słowian też będą zachwyceni!