Nie tak dawno miałem okazję pisać dla was kilka słów o nowej książce Angusa Watsona, która pojawiła się nagle na polskim rynku i bardzo szybko podbiła serca czytelników. Mowa tu oczywiście o Czasie Żelaza, która to powieść rozpoczyna znakomitą Trylogię Czasu Żelaza. Każdy z niecierpliwością zapewne wyczekiwał na horyzoncie kontynuacji i … oto jest. Świeża, wprost z fantastycznego wydawnictwa Fabryka Słów, kolejna odsłona losów Duga i Lowy. Jak zatem wypada Żelazna Wojna?
Angus Watson, odkąd ukończył 30 lat, wykonywał rozmaite zlecenia jako pisarz freelancer: na potrzeby artykułu do „Telegraph” szukał Wielkiej Stopy w Ameryce, nurkował z niemiecką flotą w Scapa Flow aby napisać do „Financial Timesa”, pływał wśród lwów morskich u wybrzeży Wysp Galapagos na potrzeby artykułu dla „The Times”. Teraz, przekroczywszy czterdziestkę, Angus jest szczęśliwym mężem Nicoli i wychowuje w Londynie swojego synka Charliego.
W 55 roku przed Chrystusem Brytanię najechało sto tysięcy rzymskich legionistów, dowodzonych przez Juliusza Cezara. Otworzyli front wzdłuż linii brzegowej Kentu, gdzie wylądowali, ale ponieważ nie zdołali pchnąć go dalej, rychło wrócili do Galii (…). Rok później Cezar ponownie przeprawił się przez kanał, ale tym razem na czele dwudziestotysięcznej armii, złożonej z jazdy oraz piechoty. Cezar z pewnością miał zamiar podbić i okupować Brytanię, jednakże, kilka miesięcy po lądowaniu potężne rzymskie wojsko znowu umknęło do Galii, nie mogąc się pochwalić znacznymi sukcesami i nie zabierając z wyspy nic (…). Pokolenia historyków budowały swoją wiedzę na ten temat w oparciu o jedyny zapis inwazji z lat 55 i 54 — pamiętnik Juliusza Cezara — gdzie można przeczytać, że Rzymianie odnieśli zwycięstwo we wszystkich bitwach i odpłynęli w glorii i chwale. Ta trylogia opowiada o tym, co wydarzyło się naprawdę…
Lowa jest królową, panią na zamku Maidun, który wraz z Dugiem zdołali wydrzeć z rąk tyrana Zadara i oswobodzić znajdujących się tam niewolników. Jest także wojowniczką, która prowadzi hordy liczące dziesiątki tysięcy żołnierzy. Teraz mentalnie przygotowuje się do nadejścia armii Rzymian, jednak musi także bacznie obserwować to, co dzieję się wokół niej samej. Okoliczne plemiona, które posiadają w swoich szeregach także bardzo liczne wojska, zamiast jednoczyć się w obliczu rzymskiej inwazji, stają przeciwko sobie a Maidun jawi się im jako łatwy cel. Dug zaś wiedzie spokojne życie na farmie, mentalnie jednak nadal boryka się ze swoimi skomplikowanymi uczuciami do Lowy. Szpiedzy królowej przenikają do Galii. Odkrywają brytyjskich druidów na usługach Rzymu i spotykają także bardzo charyzmatycznego generała — Juliusza Cezara. Na lojalności pojawia się rysa.
Żelazna Wojna to obszerna, licząca niemal 800 stron kontynuacja debiutu powieściowego Angusa Watsona. To książka, w której fantastyka miesza się z historią ukazując wojnę pomiędzy Galią a Brytanią. Co tu dużo mówić, podobnie jak w pierwszym tomie, jest krwawo. Wojna, bo o niej mowa, ukazana jest w powieści w różnoraki sposób, od brutalnych opisów z pola walki, przez zmagania szpiegów wrogich imperiów, aż po polityczne aspekty. Drugi tom znakomicie rozwija wcześniejsze wątki fabularne. Akcja także się rozbudowuje, bo mamy już nie tylko obraz Brytanii, ale poznajemy od kuchni królestwo Juliusza Cezara. Autor poświęca też więcej miejsca na stworzone sylwetki bohaterów, mamy więcej informacji a nieco mniej prędkiego i sprawnego tempa.
Fabuła powieści jest nieco chaotyczna, bo raz za razem przeskakujemy z Galii do Brytanii i także czas wydarzeń nieco się rozbiega. Może to być nieco kłopotliwe, aczkolwiek nie jest czymś rażącym. Generalnie przyjemny styl Watsona sprzyja czerpaniu radości z czytania, co daje nam naprawdę niezły efekt końcowy. Do tego trzeba dodać także znakomicie rozbudzające apetyt zakończenie tomu, którego chyba nie spodziewa się nikt. Takie niespodzianki bardzo lubię i cenię, autor daje czytelnikom ogromny powód do tego, aby z niecierpliwością czekali na ostatnią odsłonę Czasu Żelaza. Zdecydowanie polecam!