Z horrorem nie miałem nigdy zbyt wiele do czynienia, jednak duet pisarski Radecki&Cichowlas rozpalili we mnie chęć zagłębienia się w ten temat nieco bardziej. Tym razem do ręki wziąłem książkę, obiecującego ponoć, Andrzeja Wardziaka. Jak zatem wypada historia piątki ludzi zamkniętych w opuszczonym domu?
Andrzej Wardziak — z wykształcenia tłumacz oraz reżyser, aktualnie zamieszkujący warszawski Ursynów. Wielki pasjonat kawy, tuszu pod skórą, dziwnej muzyki i horroru — czego dowodzi w swoich książkach. Debiutował w 2013 roku powieścią Infekcja.
Marcin, młody mężczyzna, postanawia odpocząć od przytłaczającej rzeczywistości i organizuje weekendowy wypad wraz z czwórką swoich przyjaciół. Udają się do opuszczonego domu jego dziadka, który niegdyś tragicznie zginął siłą rzeczy zostawiając miejscówkę w spadku rodzinie Marcina. Wiekowa posiadłość leży w środku lasu, z dala od zgiełku ulicy i wścibskich ciekawskich. Sielankowa wizja trzydniowej imprezy szybko spala na panewce kiedy okazuje się, że nastolatkowie nie są w domu całkiem sami… Pośród nich dzieją się naprawdę niepokojące zjawiska, a Nadia — dziewczyna mająca dar medium — utwierdza tymczasowych mieszkańców w przekonaniu, że działa tam jakaś obca siła. Grupka znajomych odkrywa także w posiadłości ukryty pokój, najpewniej należący do poprzedniego właściciela, w którym ewidentnie oddawano cześć złym mocom. Wypad okazuje się krwawą przygodą, która musi skończyć się tragicznie…
Jeśli fabuła wydaje się wam być nieco schematyczna to… wiedzcie, że właśnie taka jest. Ileż to już razy, czy to za sprawą filmów czy książek, czytaliśmy o grupce znajomych którzy udają się do odciętego od cywilizacji domu, zastając w nim jakieś złe moce czy morderców? Szczerze powiedziawszy autor w swojej książce niczym nie zaskakuje. Owo napięcie, które ma nam towarzyszyć od pierwszej do ostatniej strony, jest nieco przereklamowane właśnie dlatego, że rozwój wydarzeń jest ułożony bardzo konkretnie, brak tutaj moim zdaniem efektu zaskoczenia.
Siódma dusza nie należy do zbyt obszernych, jest to nieco ponad dwustustronne dzieło, które można przeczytać z łatwością w dwie godziny. Styl pisarski Wardziaka zasługuje na pozytywną ocenę, jest przejrzysty i łatwe w odbiorze, autor ma bardzo lekkie pióro. W gruncie rzecz dialogi oraz rysy postaci także są skonstruowane sprawnie, bohaterowie są różni, każdy inaczej przeżywa ich wspólny horror. Jednym mankamentem, aczkolwiek bardzo dużym, jest sam pomysł na fabułę i jak już napisałem wyżej, prosta konstrukcja powieści. Nie uważam, że książka nie może się podobać, jednakże dla mnie było to ciut za słabe, chciałbym więcej tajemnicy i powoli budowanego napięcia. Oczywiście autora nie przekreślam, może skuszę się na jego Infekcję, która, jak sądzi sam Łukasz Radecki, jest bardzo intrygująca!