Pierwszy tom, mimo iż miewał wzloty i upadki, w pewien tajemniczy sposób mnie oczarował, co zdarza mi się naprawdę rzadko podczas lektury. Czym prędzej zatem sięgnąłem po Upadek Hyperiona, który w znakomitej, nowej oprawie niedawno ujrzał światło dziennie. Jak zatem się prezentuje kontynuacja znakomitego bestsellera?
Wygnańcy przypuścili szturm na Hegemonię Człowieka. Stworzone przez nas Sztuczne Inteligencje obróciły się przeciwko nam w próbie zbudowania Najważniejszego Intelektu: Boga. Boga Maszyn. Jego powstanie może oznaczać unicestwienie ludzkości. Za sprawą nieznanych sił losy Hegemonii, Wygnańców, SI i całego wszechświata splatają się wokół Dzierzby. Oto wspaniała wizja przyszłości, w której wysoko rozwinięta technika miesza się z pradawnymi religiami, odkrycia naukowe łączą się z ponadczasową tajemnicą, a niezrównana ekstaza płynnie przechodzi w obezwładniającą grozę.
W drugim tomie na dalszy plan postawieni są Pielgrzymi i ich wędrówka na Hyperiona, za to powraca bardziej wyraziście postać Johna Keatsa. Raportując Hegemonii o Pielgrzymach, z którymi połączony jest tajemniczą datosferą, sam wpada w konsternację na temat swojego istnienia. Coraz częściej przez głowę przechodzą mu filozoficzne myśli typu co robi na tym świecie i jaki jest jego cel. Zastanawia się także, czy TechnoCentrum ma wobec niego jakieś specjalne zadanie. Równolegle mamy także obraz akcji rozgrywającej się przy Grobowcach Czasu. Właśnie tam czytelnik poznaje nowego bohatera — Chyżwara, Władcę Bólu, tajemniczą postać, która miała stanowić odpowiedź dla Pielgrzymów. Trudno go spotkać, bo w starożytnych Grobowcach czas płynie nieco inaczej, to co dla ludzi jest przeszłością, dla Chyżwara jeszcze nie nastało. Według tego, co mówią legendy właśnie On zabije wszystkich prócz wybrańca, który będzie mógł zadać mu jedno pytanie.
Sama książka jest dziełem wybitnym i chyba każdy, kto czytał cykl Simmonsa się ze mną zgodzi. Hyperion daje nowy blask na schematycznej literaturze science fiction. Autor tworzy swój niepowtarzalny świat, który zniewala pod każdym względem. Niezwykle rozbudowany, tajemniczy, groźny, pełen niedopowiedzeń i zagadek. Upadek Hyperiona jest kontynuacją, która staje na wysokości zadania. Jedyne, co odwróciło moją uwagę, to naruszona płynność narracji i prowadzenia fabuły. W książce są momenty nieco mniej interesujące, czasami niepotrzebnie szczegółowe opisy biorą górę nad główną fabułą. Zaledwie to pewien sposób odbiega od świetności pierwszego tomu, niemniej absolutnie nie jest to czymś, co psuje frajdę z czytania. Zdecydowanie polecam, miłośnicy science fiction będą dosłownie wniebozięci!