Artur K. Dormann — rocznik ’86 bez kompleksów. Samotnik z natury, autsajder z wyboru. Ukończył studia na wydziale architektury. Robił w życiu wiele rzeczy, z różnym skutkiem. Fanatyczny wielbiciel książek, zapalony fotograf-amator, łazik, miłośnik gór oraz dobrego wina — nigdy razem! — całkowicie uzależniony od muzyki. Każdej. Rozdarty pomiędzy podróżami, sportem a pracą, zawsze znajdzie czas na przyjemności.
Kiedy podczas kataklizmu jesteś jedyną osobą, która przeżyła, a wspomnienia wyraźnie sugerują, że czas się wtedy zatrzymał — jak to wytłumaczysz? Czy naszym życiem kierują siły, o których nie mamy pojęcia, a los został określony zanim przyszliśmy na świat? Te pytania powtarzają się w głowach pięciu osób, które z niejasnych dla siebie przyczyn — ocalały z katastrofy. Teraz — pchane niewytłumaczalną siłą — wyruszają w podróż w nieznane. Kierowane znakami odkryją legendą wciąż żyjącą głęboko w sercu pustyni. Tam staną twarzą w twarz z przeznaczeniem. Każda z nich, z osobna, próbuje odnaleźć się w nowej sytuacji. Jednak wkrótce zrozumieją, że zostały powołane do szczególnej misji, a żeby ją wypełnić muszą połączyć siły. Czy starczy im odwagi, by podjąć wyzwanie?
Książka przyciągnęła mnie licznymi pozytywnymi recenzjami. Mimo, że wolę brać się za książki bardziej lekkie, przyjemne w odbiorze, to postanowiłem zagłębić się w tym przypadku w nieco bardziej złożoną historię. Przyznam szczerze, że przeprawa przez ponad 300 stron lektury Dormanna nie jest łatwym zadaniem. Trudno nazwać książkę interesującą, jednak ma ona w sobie coś, co hipnotyzuje i zatrzymuje uwagę. Jest to opowieść balansująca gdzieś pomiędzy filozofią a fantastyką. Autor zabiera czytelnika w bardzo zaplątaną rzeczywistość balansującą na krawędzi snu i jawy. Głównym problemem w książce jest czas i to z nim muszą właśnie zmierzyć się bohaterowie. Pięć różnych osobowości spotyka się dzięki dziwnemu przeznaczeniu na środku bezludnej, rozciągniętej na przestrzeni tysiąca kilometrów pustyni. Każdy z nich cudem uniknął śmierci i każdy musi odpowiedzieć sobie na pytanie, co tu robi w danym momencie i jaka jest jego rola w większej układance.
Nie jestem pewien jak podsumować owe dzieło. Prawdę mówiąc mam nieco mieszane uczucia, bo lektura wymaga naprawdę dużego skupienia, autor ewidentnie lubi łamigłówki, co zdecydowanie przelewa się na potencjalnego czytelnika. Ja sam nie jestem zwolennikiem tego typu lektur. Kręte ścieżki fabuły prowadzą do dosyć zaskakującego zakończenia, jednak pozostawia ono pewien niedosyt. Książka miewa swoje momenty, z pewnością jest to dzieło dojrzałe i myślę, że nie każdy będzie w stanie przebrnąć przez całość. Ja oceniłbym powieść na 6 w dziesięciostopniowej skali.