Mark Stay jest współautorem scenariusza filmu Imperium robotów: Bunt człowieka, który napisał razem z Jonem Wrightem. Jego najnowsza powieść jest oparta właśnie na tym brytyjskim hicie kinowym, w którym zagrali tacy aktorzy jak: Ben Kingsklay – znany z Iron Mana 3 czy Gillian Anderson – gwiazda serialu Z Archiwum X. Książka rozgłaśniana jest jako doskonałe uzupełnienie filmu, rozszerza bowiem fabułę o dodatkowe wątki oraz postacie.
Świat ludzi upadł. Nie stało się tak za sprawą niszczycielskiej komety, wybuchu wulkanu czy trzęsienia ziemii. Świat ludzi upadł za sprawą… ludzkiej technologii. Zaawansowana technika, która miała być zbawienna i ułatwiać codzienne życie przerodziła się w koszmar, gdy okazało się, że inteligentne komputery są na tyle przebiegłe i mają tyle władzy, by zapanować nad światem ludzi. Ci zaś, całkowicie bezradni oraz chcący pozostać przy życiu, godzą się na warunki myślących maszyn. Jeśli któryś osobnik będzie chciał wyjść z domu, dostanie tylko jedno ostrzeżenie, a potem zajmie się nimi ogromny Blok, Wartownik, Snajper albo latający Dron, zamieniając go w kupę spalonego pyłu. Uwięzieni w swoich domach, nie mogący poruszać się poza wytyczone granice, ludzie stracili już nadzieję na lepsze jutro. Zapału nie traci jednak kilkunastoletni Sean Flynn, syn pilota RAF-u. Kiedy razem z paczką przyjaciół odkrywają sposób, jak przełamać blokadę robotów, rozpoczyna się przygoda, która rzuci ich na pastwę potęgi Lorda Robotów.
Motyw przejęcia władzy przez roboty nie jest niczym nowym. Kilkakrotnie zostało już to pokazane, chociażby w Matrixie czy Terminatorze. Olbrzymie, rozumne roboty także znane są miłośnikom fantastyki, czego znakomitym przykładem jest seria filmów Transformers. Mark Stay tworzy swoją historię na bazie pomysłów, które zna każdy. Fabuła także jest nakreślona w sposób do bólu schematyczny. Mamy okupacje na skale światową, młodych, pełnych nadziei buntowników, którzy w banalny sposób przechytrzają sztuczną inteligencje, która była w stanie złamać najtrudniejsze kody i przejąć najbardziej niedostępne i chronione przez ludzi obiekty. Może i książka jest przeznaczona bardziej dla młodszych czytelników, ale nie zwalnia to autora z jakiś innowacyjnych pomysłów. Owszem, w powieści dzieje się wiele, akcja toczy się płynnie, bohaterowie mają swoje charaktery, przez co opisane przygody stają się barwne. Z pewnością młodego Sean’a da się polubić, ale czy na pewno tylko tyle oczekuje się od dobrej książki? Według mnie zabrakło tutaj nieco pomysłu. Od co, prosta, patetyczna historia o sile ludzkiej chęci przetrwania. Czy warta przeczytania? Nie twierdzę, że nie, niemniej z pewnością przed powieścią stoi długi rząd książek z których możemy wynieść więcej dobrego.