Stephen King to marka sama w sobie. Można spokojnie sięgać po jego książki z pewnością, że nie rozczarują. Z takim nastawieniem podszedłem do Pana Mercedesa…
Książka zaczyna się od masakry, w której na miejscu ginie osiem osób. W ludzi gromadzących się przez halą, w której mają odbyć się targi pracy wjeżdża mercedes. Nie jest to wypadek, ale celowe działanie. Sprawca nie zostaje złapany.
Jerome siedzi przed komputerem i nie potrafi znaleźć pliku. Nieważne, że jest komputerowym specjalistą, po prostu nie radzi sobie z zadaniem dla pięciolatka. Detektyw Hodges bez problemu znajduje odpowiedzi na większość pytań. Czytelnik od początku wie, kto zabił. Wie też, że będzie dalej zabijać, ale jest to tak opisane, że nie wzbudza większych emocji. Lektura do poduszki.
To kilka subiektywnych zdań o tej książce. Do tego miałem z nią kontakt w formie audiobooka. Pierwsze wrażenie było okropne. Do końca nie mogłem się pozbyć odczucia, że tekst, przynajmniej miejscami, jest czytany przez syntezator, a nie żywego człowieka. Lektor… uff… tragedia… Poprzednią powieść, którą słuchałem, czytał Krzysztof Gosztyła, mistrz nad mistrze. Tą czyta Jan Peszek i niestety wiem, że w przyszłości będę unikał audiobooków czytanych przez niego.
Książka była średnio wciągająca. Napięcie było… od czasu do czasu wykrywalne. Ledwie w kilku miejscach zastanawiałem się, czy autor mnie czymś zaskoczy. Przez większość czasu główny bohater nie ma problemów w znajdowaniu odpowiedzi na swoje pytania. Jedynie pod koniec poczułem się zaintrygowany nie wiedząc czy wszystko skończy się happy endem, czy wręcz odwrotnie. Pojawił się niepokój, granie na emocjach, czyli coś czego oczekuję od tego gatunku. Zgadam się więc po części z p. Leszkiem Bugajskim, który w swojej recenzji napisał:
A kiedy ma się już lekturę za sobą przychodzi chwila refleksji: no nie, przecież King uwiódł nas swoją warsztatową biegłością, ale nie miał nic ciekawego do opowiedzenia.
Zupełnie przeciwnie temu wypowiada się Monika Frenkiel w recenzji na Onet.pl, w której podkreśla świeżość i odkrywczość powieści. Jednak nie potrafię jej dostrzec. Psychopatyczny morderca jest mało przekonujący, nie czuję przed nim strachu. Szybko nabieram pewności, że główny bohater da mu radę bez żadnych trudności. Zresztą pozostałe postaci też są dosyć standardowe, nie wyróżniające się i przewidywalne. Kryminały zdecydowanie ciekawsze pisała Agatha Christie.
Podsumowując, książka jest nijaka. Nie można nazwać jej gniotem, wszak warsztat King ma dobry i pomysł na fabułę jest ok. Nie każdy tytuł musi być odkryciem stulecia, więc nie trudno wymagać, aby Pan Mercedes nim był. Jednak po zakończeniu lektury nie miałem tzn. “książkowego kaca”, nie brakowało postaci, fabuły.
Część fanów Kinga i powieści detektywistycznej powinna znaleźć w tej książce coś dla siebie. Sprawdziłem oceny w Internecie i raczej są wysokie. Moim zdaniem trochę za wysokie i nie polecałbym szczególnie tej książki. King napisał sporo innych, lepszych.
Temat trochę oklepany, po książkę sięga się żeby zaczerpnąć trochę innej tematyki, wejść nową rzeczywistość. Po to pisarz jest pisarzem,bo ma ogromną fantazję i powinien z niej korzystać a nie odtwarzać powszechne praktyki, o których pełno w mediach głównego nurtu. Zawiodłam się na książce.