Wieści

Co oznacza upadek Empiku

Written by Ioannes Oculus

Ze zgrozą przeczytałem artykuł w Metro, w którym znani autorzy biją na trwogę w obliczu możliwości bankructwa sieci Empik. Okazuje się bowiem, że dla niektórych z nich to jedyne źródło książek na polskim rynku, a upadek oznacza załamanie się czytelnictwa. Co więcej, ta sieć sklepów jawi się prawie jako dobro narodowe.

Tytuł tekstu brzmi: Twórcy najpopularniejszych książek w Polsce ostrzegają, czym skończyłaby się upadłość Empiku. Pojawiają się tam następujące argumenty:

Upadek Empiku oznaczałby załamanie rynku sprzedaży książek.

Małgorzata Kalicińska

Jeszcze bardziej oddaliłby klienta od książki.

Janusz L. Wiśniewski

itepe, itede… Do tego jedyną realną alternatywą Empiku dla autorów są hipermarkety.

Prawdziwe są następujące stwierdzenia: upadek Empiku mocno wpłynąłby na rynek książki oraz to, że wiele małych księgarń zbankrutowało (nie dodano tego, że m.in. przez Empik). Wpływ byłby znaczny, gdyż klienci musieliby się przestawić na inne księgarnie, jak choćby niezauważony Matras. Nie przepadam za tą siecią, ale została zupełnie pominięta. Podobnie jak inna, choć mniejsza, czyli Świat Książki. Wrażenie, że artykuł jest sponsorowany jest bardzo silne. Drogi kliencie kupuj w Empiku, ratuj go, bo wszystko w Polsce upadnie. Biznes w kraju owszem, jest bardzo trudny do prowadzenia, mamy niezwykle skomplikowane prawo podatkowe, wysokie koszty pracy itd., ale mimo to nie tylko Empik sprzedaje książki. Oczywiście nie wszystkie, bo wybór tam jest coraz bardziej ograniczany do “chodliwego” towaru. Jest to, co się sprzeda i to, za wystawienie czego zapłaci wydawca. Powszechnie wiadomo, że za miejsce w TOP 10 trzeba zapłacić, podobnie jak za miejsce na lepszej półce. Wydawnictwa nie wyślą tam niszowego towaru, bo to się nie opłaca. Część nie wyśle już żadnego towaru, bo Empik nie płaci na czas i kilka wydawnictw przez niego już upadło.

Oczywiście po dawnym książkowym gigancie powstanie dziura, ale rynek ją szybko zapełni. Drugi oddech złapią mniejsze placówki, choć i tak większość klientów przeniesie się do innych sieciówek i Internetu. Może nawet hipermarkety wyczują koniunkturę i zwiększą wybór dostępnych tytułów. Być może znów będzie się opłacać niszowe tytuły i debiuty, bo klienci pójdą tam, gdzie one są, czyli do prawdziwych księgarni i sklepów internetowych. Wydawnictwa, szczególnie mniejsze, też odczują ulgę. W końcu będzie można książki sprzedawać, a nie oddawać i liczyć, że zapłata za nie kiedyś się pojawi.

Empik to nie księgarnia ani “świątynia kultury”

Dawno, dawno temu wchodząc do placówki tej sieci było się otoczonym książkami. Były też inne dobra kultury jak muzyka, film, prasa czy gry komputerowe. Już dwa lata temu pisałem o tym, że Empik to hipermarket, a nie księgarnia. Można w nim dostać solniczkę i toster. Dodatki w stylu kubków i tego typu gadżetów są jak najbardziej na miejscu, ale to co przyciągało to książki, muzyka, film. Jak zabraknie serca, to reszta nie stanowi już żadnej atrakcji. Upadek (oby rychły) może tylko potwierdzić tę tezę.

Miejscami, gdzie natomiast stara się mocno tę kulturę promować są często pozostałe jeszcze przy życiu mniejsze księgarnie czy antykwariaty. Także punkty z tanią książką, w których można dostać mocno przecenione tytuły (choć niestety ich pochodzenie jest często podejrzane, ale o tym napiszę innym razem). Za przykład może posłużyć Księgarnia Atena z Kamiennej Góry czy katowickie antykwariaty Sofa, Kocham Książki.

Co się zmieni?

Autorzy wymienieni w artykule Metro to czołówka, ci którzy mają szczęście mieć bogatych wydawców. Zdobyli też rozgłos i wiadomo, że opłaca się im wykupić miejsce w empikowym TOP 10 czy na półce z nowościami. Rozumiem obawy, bo upadek tej konkretnej sieci, od której się uzależnili, mocno dotknie ich portfeli. Wielu innych autorów może jednak zyskać, gdyż łatwiej będzie im się pojawić na półce. Nie trzeba będzie po prostu za nie płacić.

Istnieje jeszcze jedna konsekwencja, która może znacząco wpłynąć na rynek książki. W Empiku książki są bardzo drogie i rzadko organizuje się promocje dla klientów. W przeciwieństwie do np. Matrasa, gdzie zwykle wiele tytułów jest przecenionych. Wydawcy natomiast w cenę książki nie będą musieli wkalkulowywać kosztów ekspozycji w Empiku oraz ryzyka, że ten nie zapłaci na czas za sprzedany towar. Będą więc zmiany, ruchy na rynku, ale jest duża szansa, że będą one dla wszystkich korzystne.

Empik nie jest naszym dobrem narodowym, co zdaje się sugerować redaktor artykułu z Metro. Kiedyś owszem, miał ogromny wkład w kształtowanie na plus polskiego rynku kultury. Te czasy jednak minęły, a sieciówka stała się pewnym rodzajem hipermarketu. Te natomiast zmieniają się, upadają i zasadniczo nie wpływa to na całość gospodarki. Teraz też zapłaczą tylko ci, którzy są z nim mocno związani, a większość odetchnie z ulgą. Poza tym dla coraz większej ilości świadomych konsumentów nic się nie zmieni, bo i tak książki kupują gdzie indziej.

About the author

Ioannes Oculus

I am addicted to languages, both modern and ancient. No language is dead as long as we can read and understand it. I want to share my linguistic passion with like minded people. I am also interested in history, astronomy, genealogy, books and probably many others. My goals now are to write a novel in Latin, a textbook for Latin learners, Uzbek-Polish, Polish-Uzbek dictionary, modern Uzbek grammar and textbook for learners. My dream is to have a big house in UK or USA where I could keep all my books and have enough time and money to achieve my goals.

3 Comments

  • Tak! Też widziałam i przeczytałam ten artykuł w Metro. Pierwsza myśl – śmiać się czy płakać. Od lat w zasadzie nie kupowałam w Empiku, pod tym względem o wiele bardziej wolę Matrasa, stoiska z tanią książką, antykwariaty i… bibliotekę. W zasadzie natychmiast napisałam do Metra, bo przecież sami zachęcają do pisania listów, aby o kwestie czytelnicze zapytali samych zainteresowanych, czyli nas – ludzi czytających książki, a nie tych, którzy na nich zarabiają. Bo to chyba oczywiste, że ludzie, którym zamyka się źródło z pieniążkami będą oburzeni. Ale czy zamknięcie Empiku nagle spowoduje obniżenie czytelnictwa w Polsce?! Oczywiście, że nie. Jeśli ktoś czyta, to czytać będzie w dalszym ciągu. I zgadzam się z autorem, że mogą skorzystać mniejsze księgarnie, te “nie po drodze”, ale z niezwykłych dla nich klimatem wewnątrz.

  • Będę skakał z radości, jak Empik padnie. Rynek próżni nie lubi, więc książki przez to nie znikną i czytelnictwo nie ucierpi, a wręcz przeciwnie. Kto z małych wydawców miał przy wydaniu książki do czynienia z Empikiem, ten wie, o co chodzi.

Leave a Comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.