Rzadko sięgam po komiksy. Dawniej było inaczej, w podstawówce wypożyczałem je masowo ze szkolnej biblioteki. Gdy sięgnąłem po najnowszą pozycję Marvela… wspomnienia wróciły.
Początek lektury był dla mnie trochę dziwny. Komiks mam w wersji cyfrowej, więc czytałem go na ekranie laptopa (na szczęście za dobrych czasów kupiłem Yogę 2 Pro i dało się czytać w miarę wygodnie, jak na tablecie). Myślałem, że nie wciągnie mnie łatwo, skoro odzwyczaiłem się od komiksów. Jednak 44 strony kusiły — jak będzie nudno to przynajmniej krótko. Tak odwróciłem pierwszą stronę pierwszej części nowej serii Marvela — Star Wars.
Zapowiedź wydania komiksu Star Wars umieściłem niedawno na stronie. Ot, kolejna historia z tego uniwersum, myślałem. Lubię świat Star Wars i mimo że nie należę do zagorzałych fanów, od czasu do czasu czymś się zainteresuję z tego nurtu. Komiks, który ukazał się mim oczom, od początku zrobił dobre wrażenie. Postacie znane z pierwszej filmowej trylogii ukazane są w zupełnie nowej historii mającej miejsce między epizodami IV i V. Fabuła, jak to w komiksie, opowiedziana jest nie tylko słowami, ale również obrazem. Ten udał się wyjątkowo. Już po chwili miałem wrażenie, że sam jestem w środku wydarzeń, pomiędzy postaciami, których historię czytam. Tak bardzo, że nie widziałem już obrazu i tekstu, ale jakby trójwymiarową projekcję wokół mnie. Nagle stało się najgorsze…
Nastąpił koniec! Komiks jest za krótki! Owe 44 strony to najgorsze co mogło mu się przydarzyć. Wszystko urywa się w samym środku akcji a Czytelnik musi cierpliwie czekać na kolejną cześć. To boli, bardzo boli, ale innego wyjścia nie ma. Autorom udało się tak skonstruować fabułę, żeby nie dać Czytelnikowi chwili wytchnienia. Co istotne, potrafi sprawić niespodziankę, choć może nie z gatunku tych najbardziej niespodziewanych. Fanom polecam wydanie cyfrowe, kosztuje (z podatkiem) trochę ponad $5. Można oczywiście też zamówić droższą wersję drukowaną.
Teraz popuszczę wodzy fantazji i wyobrażę sobie te komiksu u mnie w antykwariacie. Kolejna rzecz, którą bym sprzedawał… a najchętniej to zatrzymał po jednym egzemplarzu dla siebie. Pozostaje pisać maila do Marvela!