Rachel Hartman to początkująca pisarka. Urodziła się w Kentucky ale pomieszkuje w różnych częściach Stanów Zjednoczonych, w Anglii oraz Chinach (aktualnie żyje i tworzy w Vancouver). Rachel zdobyła licencjat z literatury porównawczej. Serafina to jej debiutancka powieść.
Akcja książki dzieje się w królestwie Goreddu – krainie zamieszkałej przez ludzi oraz smoki, które potrafią przybrać ludzką postać. Żyją od lat obok siebie lecz granica między rasami, chociaż pokojowa, jest bardzo cienka i krucha. Kiedy ginie wysoko postawiony członek rodziny królewskiej atmosfera zdecydowanie się napręża. Wszystko wskazuje na to, że mordercą jest smok. Pokojowy traktat pomiędzy smokami a ludźmi wydaje się być poważnie zagrożony. Gdzieś pomiędzy tym konfliktem żyje sobie nasza główna bohaterka – utalentowana muzycznie Serafina. Przybywa ona na dwór królewski jako asystentka nadwornego kompozytora. Dziewczyna ukrywa jednak swoje prawdziwe pochodzenie oraz, co za tym idzie w parze, źródło swojego olbrzymiego talentu. Serafina jest bowiem smoczycą… a w powyższych okolicznościach nie mogłaby rozwijać się muzycznie u boku króla. Wkrótce i ona angażuje się w śledztwo w sprawie morderstwa i odkrywa tajemnicze ślady, które mogą przemawiać za bezczelnym spiskiem, który ma na celu pogrzebanie głęboko dotychczasowego pokoju w królestwie Goreddu. Pytanie tylko, kto miałby na tym skorzystać?
Smoki są stworzeniami, które idą w parze z fantastyką chyba od samego początku jej powstania. Te olbrzymie, magiczne stwory budziły w literaturze lęk, strach oraz szacunek. Pokonanie smoka często było zadaniem bardzo trudnym do wykonania, czasami nawet zbliżonym do poszukiwań złotego runa. Właśnie taki pierwotny obraz smoka: jako istoty dzikiej, budzącej przestrach utrwalił się gdzieś w mojej głowie i tylko taki uważam za właściwy. Autorka w swojej książce pokazuje, że fantastyka jest plastyczna i tak naprawdę można ulepić z niej różne twory. U Hartman smoki przybierają postać ludzi i co gorsza, zostają w tej postaci przez znaczną większość czasu trwania akcji. Moim zdaniem jest to mały minus. Smok stworzony przez autorkę musi mieć postać człowieka, bo tego wymaga fabuła, więc pytanie brzmi – dlaczego właśnie smok? Zapewne przez swoją istnie magiczną sylwetkę, która nada całości fantastycznego wydźwięku. Oczywiście Hartman ma prawo bawić się konwencją, jest autorką, tworzy swój własny świat i postanowiła umieścić w nim smoki. OK, niech będzie. Mi osobiście jednak takie połączenie nie pasuje. Ale to tylko moje zdanie!
Prócz tego powieść sama w sobie nie jest zła. Jest to przyjemnie napisana, grubo ponad czterystu stronicowa lektura, która wciąga – a to najważniejsze, szczególnie jeśli chodzi o debiut autorski. Mimo, że preferuję bardziej przygodową fantastykę… ta podana przez Rachel Hartman sprawdza się dobrze. Mamy rozwijający się w tle głównych wydarzeń wątek miłosny, co także dodaje całości kolorystyki. Książka jest dopracowana w każdym najmniejszym calu i świat, który kreuje autorka zbudowany jest na wysokim poziomie. Myszkując w Internecie można się dowiedzieć, iż Serafina doczekała tez swojej kontynuacji, więc zapewne za jakiś czas wydawnictwo MAG postara się o jej polską premierę. Czy warto na nią czekać? Osobiście mam nieco mieszane uczucia, ale jeśli autorka zaprezentuje więcej smoków w smokach, to z pewnością dodaje książkę do mojej osobistej kolejki czytelniczej.
Jako urodzona smoczyca, jestem szczerze ciekawa na ile wiernie ludzkiej pisarce udało się oddać nasz smoczy charakter :)p