Piraci byli mi znani od kiedy tylko pamiętam. Jeszcze w szkole podstawowej, gdy organizowano bal przebierańców, to właśnie strój pirata był spełnieniem moich dziecięcych marzeń. Czarny kapelusz z trupią czaszką, szabla u boku i oczywiście artefakt najważniejszy – opaska na oko. To wszystko sprawiało, że na moment mogłem przenieść się w krainę fantazji, by bujając w obłokach stoczyć kilka morskich bitew. Później przyszła era kinowego hitu Piraci z Karaibów z Johnym Deepem w roli głównej i owe wspomnienia dzieciństwa szybko wróciły. Podani w trochę innej odsłonie piraci – bardziej męscy, straszniejsi oraz mający u boku seksowne kobiety – nadal budzą respekt i chyba każdy mężczyzna przyzna, że gdzieś tam w głębi chciałby być właśnie takim Jackiem Sparrowem. Prawdziwi piraci, ci którzy wpisali się w karty historii swoimi niesławnymi czynami, trochę odbiegają od naszego wyobrażonego wizerunku. Mimo, że siali postrach wśród niewinnych, prawych obywateli, przyczynili się do światowej rewolucji. Właśnie o tym pisze Colin Woodart w swojej trzeciej w karierze książce pt. Republika Piratów.
Colin Woodard (ur. 03 grudnia 1968) – amerykański, wielokrotnie nagradzany dziennikarz i pisarz. Absolwent Uniwersytetu Tufts oraz Uniwersytetu Chicago, aktualnie mieszka w Midcoast Maine. Zafascynowany historią i kulturą regiony Ameryki stworzył kilka znaczących artykułów oraz książek poświęconych właśnie tej tematyce. Na podstawie książki Republika Piratów stacja NBC nakręciła serial – Crossbones – gdzie główną rolę gra wielokrotnie nagradzany, znany w świecie kina aktor – John Malkovich.
Akcja książki ma miejsce na Karaibach w XVIII wieku. W wyrazie sprzeciwu tyczącego się warunków panujących na statkach i plantacjach grupa niewolników, złodziei i opryszków łączy siły, by stworzyć olbrzymią grupę buntowników, zwanych później piratami. Plądrowania oraz okrucieństwo, z którego słynęli, szybko stało się ich domeną. Bycie piratem oznaczało dla przykładowego delikwenta wyrok śmierci, jednak równocześnie zapewniało życie w dostatku oraz – co najważniejsze – wolność. Dla tych morskich złoczyńców nie liczył się status społeczny, fakt bycia niewolnikiem, czy kolor skóry. Dla piratów wszyscy byli równi, a swojego przywódcę wybierano w sposób czysto demokratyczny – o wygranej kandydata decydowała większość głosów. Grupa zbuntowanych mężczyzn wkrótce urosła w siły tak wielkie, że nazwano ją wręcz Republiką Piratów! Bardzo mocno zatrzęsła ona fundamentami takich państw jak Wielka Brytania czy Hiszpania. Poczynania załogi spod znaku czarnej flagi przyczyniły się do wielkiej amerykańskiej, demokratycznej rewolucji.
Autor pisząc książkę posiłkuje się licznymi archiwami amerykańskimi oraz brytyjskimi, co zapewnia olbrzymią wiarygodność jego historii. Książka to połączenie pirackiego podręcznika historii oraz powieści przygodowo-historycznej. Nie znajdziemy w nim dialogów, a jedynie mozolny opis tamtejszych czasów oraz poczynań jednej z pierwszych pirackich ugrupowań pod dowództwem Czarnobrodego. Szczerze mówiąc, mimo wielkiej sympatii do piratów, nieco się rozczarowałem. Mimo, że spisana na faktach, książka bywa czasem nudna pod ciężarem nazwisk, faktów historii czy dat. Brakuje mi w niej łatwości prowadzenia fabuły, czegoś, co uczyniłoby z niej dzieło interesujące, a nie tylko informacyjne – bo takie jest w moim odczuciu. Republikę Piratów polecam zatem jedynie osobom lubującym się w archiwach zeszłych czasów. Czytelnikom czekającym na olbrzymią przygodę na pirackiej łajbie… nieco odradzam.