Ben Aaronovitch właśnie kończy pracę nad piątym tomem serii Rzek Londynu. Niestety, polscy czytelnicy będą musieli nieco poczekać na kontynuację przygód Petera Granda – policjanta szkolącego się na czarodzieja. Wydawnictwo MAG właśnie wypuściło na rynek drugi tom cyklu – Księżyc nad Soho. Czy książka jest trafionym przedłużeniem serii? Fani mogą z ulgą odetchnąć, gdyż Aaronovitch stanął na wysokości zadania. Powieść jest napisana bardzo dobrze i co najważniejsze – wciąga w fantastyczny wir akcji praktycznie od pierwszej strony!
Peter Grand – detektyw Londynu – dowiedział się, że prócz świata, który zna, istnieje też równoległy – magiczny. Poznając komisarza Nightingala dostał przepustkę do jego poznania. Razem ze swoim kompanem rozwiązują zawiłe śledztwa. Grand musi jednak na bieżąco uczyć się magii, by w pełni zrozumieć mechanizm działania nadprzyrodzonych przestępców. Tym razem detektyw musi rozwikłać sprawę tajemniczych zgonów w jednej z dzielnic Londynu. Ofiarami są muzycy jazzowi, a przyczyna ich śmierci nie jest do końca jasna… Wiadomo, że magia maczała w tym palce! Grand podejrzewa, że miasto może zamieszkiwać dziwny twór, żywiący się talentem zabitych. Wraz z piękną i seksowną Simone wyrusza w niebezpieczną podróż po ciemnej stronie Londynu…
W drugim tomie u detektywa Granda dzieje się sporo. W moim odczuciu, akcja powieści ewidentnie prowadzona jest jeszcze szybciej, niż miało to miejsce w Rzekach Londynu. Mamy wiele elementów mających miejsce równocześnie – dla przykładu sprawa kobiety, która odgryza członki… swoją pochwą. Malutkie wątki poboczne tworzą z fabuły niezwykle ciekawą układankę. Nasz bohater rozwiązuje zagadki kryminalne poddając się urokowi nowo poznanej kobiety, z którą zresztą ma romans. Autor wprowadza z tej okazji kilka erotycznych scen, co zdecydowanie dodaje jeszcze więcej kolorystki całości. Czytelnik wędruje wraz z Nightingal’em i Grandem po tajemniczych jazzowych pubach, napotykając różne dziwne osobistości, nierzadko związane z magią. Dzięki muzycznemu wątkowi poznajmy też kilka szczegółów o rodzinie naszego głównego bohatera – jego ojciec bowiem był niegdyś całkiem dobrym muzykiem. Według mnie, w drugim tomie przygód detektywa autor dokładniej skupił się na ukazaniu prawdziwego oblicza Granda. Tak naprawdę czytelnik intensywniej zagłębia się w jego świat. Nawet Nightingale jest tutaj tylko dodatkiem! Prócz tego, podobnie jak w Rzekach Londynu, autor przedstawia czytelnikowi Londyn, częstując go informacjami o dokładnym rozmieszczeniu ulic, pubów i innych miejsc. W powieści czuć angielski klimat!
Księżyc nad Soho podoba mi się bardziej niż tom poprzedni. Choć brakuje mi co nieco zwierzchnictwa Nightingala’a. W książce niewiele miejsca poświęcono nauce magii. Grand przecież dopiero co odkrył, że żyje w istnie fantastycznym świecie. Prawdą jest, że bohater dosyć często napotyka na swojej drodze zjawiska nie do końca normalne, ale jak dla mnie jest z nimi zbyt obyty. Jest to jednak tylko malutki mankament, na który mogę przymknąć oko, bowiem powieść zasługuje na ocenę bardzo dobrą i jest godna polecenia! Księżyc nad Soho to urban fantasy w najlepszym wykonaniu, które z pewnością zadowoli nie tylko fanów tego gatunku książek.