Polska jest podobno wolnym krajem, gdzie istnieją podstawowe prawa człowieka, takie jak wolność słowa, myśli itp. Wydarzenia z redakcji Wprost pokazują (po raz kolejny), że jest to bardziej miraż i fatamorgana niż rzeczywistość. Czyżbyśmy znów czerpali polityczne wzorce ze wschodu i budujemy putinowskie standardy? Washington Post może tylko się cieszyć, że jest wydawany w USA, nie w Polsce. U nas wystarczy prowadzić stronę AntyKomor, aby ABW zapukało do drzwi.
Obecnie rządzący szli kiedyś do wyborów z hasłem nie róbmy polityki. Mając z tyłu głowy Arystotelesa myślałem, że się przesłyszałem.Według klasycznej definicji tego terminu polityka jest sztuką rządzenia państwem, która ma na celu dobro wspólne. W tym kontekście nie robienie polityki można odczytać tylko jako nie działanie na rzecz dobra wspólnego. Przykładów na realizację tej obietnicy wyborczej mamy aż nadto. Taka nasza smutna rzeczywistość?
W czasie, gdy służby państwowe próbowały pogwałcić wolność dziennikarzy, siedziałem ze znajomymi i komentowaliśmy informacje o tych wydarzeniach, które do nas docierały. Zauważyliśmy potrzebę zbudowania czegoś zupełnie od nowa, gdzie każdy obecny polityk miałby wstęp wzbroniony. Trochę przeszkadza w tym nasza romantyczno-powstańcza tradycja, bo nie wystarczy obalić jedną partię i zastąpić ją inną, z tymi samymi twarzami. Konieczne jest właśnie budowanie zupełnie nowego społeczeństwa, które potrafi krytycznie myśleć i zająć się polityką, czyli budowaniem dobra wspólnego. Patrząc na naszą historię potrzebny byłby także silny przywódca, jak choćby Piłsudski, który byłby ponad kłótniami i potrafiłby prowadzić ten statek do przodu.
Mam nadzieję, że uda się w Polsce zbudować kiedyś państwo wolne, nie stosujące metod totalitarnych reżimów. To jednak wymaga zmian, a zmiany wymagają poświęcenia i pracy obywateli. Czas więc zacząć działać.