Czytelnicy opowiadań Agnieszki Hałas spotkali Krzyczącego w Ciemności zanim na półki księgarń trafiły kolejno trzy tomy powieści „Teatr węży”. Ci, którzy nie mieli wcześniej okazji, aby poznać tajemniczego czarnego maga i oryginalny świat, w którym osadziła go autorka, powinni sięgnąć po pierwszą część: „Dwie karty”. Ostatnia książka z cyklu („W mocy wichru”) została wydana w listopadzie zeszłego roku i jest dostępna – podobnie jak dwie poprzednie – zarówno w formie papierowej, jak i elektronicznej.
Opowieść rozpoczyna się od przywołania czasów mitycznych: tragicznego wydarzenia, które sprawiło, że bogowie odeszli, a w miejsce ich opiekuńczej obecności pojawiła się Zmrocza – powłoka pełna mocy rozpostarta nad ziemią, by bronić śmiertelników przed demonami, źródło srebrnej i czarnej magii. Początkowo obie siły działały w równowadze, a srebrni i czarni magowie wykorzystywali swe umiejętności, by pomagać ludziom. Jednak od czasu Skażenia czarny dar stał się niebezpieczny: moc ka-ira (lub żmijów, jak ludzie nazwali czarnych magów) żywi się cierpieniem, a tym, którzy się nią posługują, grozi szaleństwo. Srebrni magowie ścigają ich i zabijają jako potencjalnych złoczyńców, a przy okazji umacniają swoją władzę nad zwykłymi ludźmi jako ich obrońcy. Magiczny dar – lub przekleństwo – sam wybiera, w jakim człowieku się przebudzi. Zaś Zmrocza, osłabiona upływem czasu, nie jest już tak skuteczną barierą chroniącą przed przenikaniem złych mocy na ziemię.
W takim świecie, na plaży pod miastem Shan Vaola, śmieciarze-odmieńcy znajdują młodego, na wpół obłąkanego człowieka z bliznami na twarzy. Przedstawia się jako Brune Keare, ale nie pamięta niczego ze swojej przeszłości. Przygarnięty przez wyrzutków z Podziemi, ludzko-zwierzęce istoty zamieszkujące wielopoziomowe lochy pod miastem, przybysz stopniowo przypomina sobie strzępki wiedzy o tym, kim był, zanim odebrano mu wspomnienia: alchemikiem – i czarnym magiem. Od szamanki odmieńców otrzymuje imię Krzyczący w Ciemności. Opierając się na obrazach ze snów i wizji, rozpoczyna poszukiwanie swojej tożsamości – tym niebezpieczniejsze, że grozi mu śmierć z rąk wielu wrogów: golemów Elity (organizacji srebrnych magów rządzących miastem), bandytów z podziemnego półświatka oraz demonów. Te ostatnie wtrącają się w sprawy ludzi, by podstępem zdobywać dusze; ich ilość decyduje o pozycji wiecznie skłóconych ze sobą państewek w Otchłani. Okazuje się, że Krzyczący, choć jeszcze o tym nie wie, jest mocno wplątany w intrygi demonów, zaś delikatna jak cień Anyah, jego demon-stróż, pilnuje, by zbyt szybko się o tym nie dowiedział, ponieważ władca Doliny Popiołów (i nie tylko on) ma wobec niego pewne plany…
W kolejnych tomach „Teatru węży” Brune rozwiązuje zagadki i zawikłane tropy z przeszłości, zdobywa przyjaciół i wrogów zarówno wśród ludzi, jak i między magicznymi istotami, nabywa nowych umiejętności jako mag i dokonuje trudnych wyborów jako człowiek. Jaką cenę przyjdzie mu zapłacić za wiedzę o tym, kim był? Czy śmiertelnik, nawet będący zdolnym czarnym magiem, ma szansę w walce z władcami demonów? Kto próbuje wykorzystać go do własnych celów? Co łączy bezimienną dziewczynę ze snów Krzyczącego z zarazą, która zdziesiątkowała miasto czterdzieści lat wcześniej? Każda odpowiedź prowadzi do następnych pytań, a akcja, choć czasem toczy się niespiesznie, trzyma w napięciu do ostatniej strony. (A nawet trochę dłużej – wszak zakończenie ostatniego tomu jest otwarte.)
Bohaterowie książki tworzą niezwykle barwną, zróżnicowaną galerię charakterów, reprezentantów różnych klas społecznych, rozmaitych gatunków istot. Na kartach „Teatru węży” spotykamy piękną, dystyngowaną i twardą ka-ira Mashię Lavalle, zdeformowanych fizycznie odmieńców z Podziemi, pannę z arystokratycznej rodziny dotkniętą straszną klątwą, chowańca Zazela – sympatycznego łakomczucha, który ma postać głowy na pajęczych nogach, starego szczurołapa Veljanova, ambitnych i bezwzględnych srebrnych magów, znudzonych bogaczy bawiących się w okultyzm i cyniczne demony. Pojawiają się także inne magiczne istoty: golemy – żołnierze srebrnych magów, małe, ale niebezpieczne homunkulusy czy mieszkańcy Sfer poza światem śmiertelnych: ifryty, sylfy, dusiołki, undyny… Pierwszoplanowe postacie mają wyraziste charaktery, ich motywacje są wiarygodne, ale wybory, których dokonują – co widać wyraźniej zwłaszcza w trzecim tomie – niełatwo jednoznacznie ocenić. Zamiast prostego podziału na dobrych i złych mamy całą skalę półtonów między czernią a bielą, dzięki czemu bohaterowie są ciekawi i wymykają się schematom. Zresztą opozycja czarnej i srebrnej, a nie białej magii, także jest bardzo znacząca: po odejściu bogów (i aniołów) pozostały jednoznacznie złe demony oraz ludzie, który mogą walczyć ze słabościami, ale nie zyskują moralnej doskonałości, a jedynie mogą się do niej zbliżać.
Cykl „Teatr węży” jest klasyfikowany jako „dark fantasy” – dla niektórych czytelników nie dość mroczny, dla mnie – w stopniu zdecydowanie wystarczającym. Na szczęście na kartach powieści spotykamy nie tylko cierpienie i okrucieństwo; trzeba jednak przyznać, że nawet przyjaźń i miłość nie mają całkowicie czystych barw, że w każdej cząstce dobra znajdzie się odrobina popiołu…
Dwie cechy książek Agnieszki Hałas sprawiają, że mam ochotę do nich wracać: barwni, wiarygodnie przedstawieni i niejednoznaczni bohaterowie oraz niezwykły, ciekawy świat, w którym się poruszają – a także sprawny, lekki styl, dzięki któremu czytanie jest czystą przyjemnością. Autorka jest także poetką, co z pewnością miało wpływ na twórcze podejście do języka; dzięki temu czytamy o Zmroczy, demonach-stróżach, skutkach zeżmijenia, uzależnieniu od lucyferii czy o losach pewnej odmianki (kobieta-odmieniec) i demonessy… W kontekście świata powieści żadne z tych słów nie razi (może tylko do ostatniego musiałam się przyzwyczaić; jak widać na przykładzie Tolkienowskich krasnoludów, czasem język trzeba nieco nagiąć dla oddania np. dostojności, której „krasnoludek” czy tu: „demonica” nie wyraża).
Fantastyka jako gatunek jest w pewnym sensie skazana na odwoływanie się do mitów kulturowych – i niezmiernie ważny jest sposób, w jaki konkretne fabuły korzystają z nich (lub nie). Bogata wyobraźnia i sprawny warsztat pisarza powszechnie znane motywy mityczne czy baśniowe mogą przekształcić we fragmenty zupełnie innej, porywającej historii, gdzie to, co wygląda znajomo, nie jest kolejną kalką, a twórczym wykorzystaniem starych kamieni do wzniesienia nowej budowli. W tekstach Agnieszki Hałas autorskie pomysły splatają się z tradycyjnymi wątkami: walka srebrnej i czarnej magii, opozycja między zimnym rozumem a nieokiełznanymi emocjami, orfickie związki między magią, muzyką i uzdrawianiem oraz obraz bóstwa, które jest zarazem uzdrowicielem i władcą zarazy i śmierci; motyw paktu z diabłem, wędrówka w zaświatach w poszukiwaniu odpowiedzi… Dodatkowym wyzwaniem dla czytelnika są zamieszane w tekście powieści fragmenty ksiąg o historii świata pod Zmroczą i historii magii: jedne „prawdziwe”, inne „sfałszowane” przez oficjalną wykładnię Elity, budujące dwa różne obrazy rzeczywistości.
Po przeczytaniu ostatniego tomu („W mocy wichru”) wróciłam do lektury dwóch wcześniejszych („Dwóch kart” i „Pośród cieni”) – i muszę przyznać, że ponowne śledzenie fabuły, gdy większość tajemnic została odkryta, jest nie mniej emocjonujące, niż za pierwszym razem – pozwala bowiem na dostrzeżenie szczegółów, które na początku nie były do końca zrozumiałe, na dopasowywanie małych kawałków układanki, kiedy już ma się ogląd całego obrazu. „Teatr węży” można polecić nie tylko miłośnikom fantastyki, ale także wszystkim spragnionym dobrze napisanej, barwnej (i w sporej mierze obyczajowej) powieści z bonusem w postaci mitologicznych i literackich odniesień.
Wydawcą e-booków jest Oficyna Wydawnicza RW2010, wersję papierową wydały „Ifryt” („Dwie karty”) oraz „Solaris” („Pośród cieni”, „W mocy wichru”).