Rzadko sięgam po książki społeczno-polityczne. Zostałem jednak poproszony o przeczytanie zbioru felietonów Jacka Wąsowicza i podzielenie się moimi refleksjami po ich lekturze. Ich lektura miała mnie pochłonąć bez reszty… Miała.
Jacek Wąsowicz, 100 kijów w mrowisko, Grupa M-D-M, Warszawa 2013
Jacek Wąsowicz jest emigrantem przebywającym od 2002 roku w Wielkiej Brytanii. Zetknięcie z tamtejszą kulturą i zwyczajami zaowocowało serią felietonów pisanych dla Polish Express. Teksty te zebrano w jedną całość i wydano drukiem także w Polsce.
Jak sam autor we wstępie napisał, w pierwotnym zamyśle swoich felietonów chciał wkładać kije w mrowisko brytyjskie i tym samym pokazać, że my, Polacy, wyjdziemy jako ci lepsi. Literatowi to zupełnie nie wyszło, gdyż pisząc kolejne teksty za każdym razem dochodził do wniosku, że jednak my jesteśmy tymi gorszymi i nasze zwyczaje są raczej nieracjonalne.
Nie sposób tu przywołać każdego felietonu, jednak lektura tych tekstów robi się męcząca już po pierwszym. Autor przede wszystkim opiera się na stereotypach. Do Anglii wyjechał w 2002 roku, więc od tego czasu sporo się zmieniło. Moje prywatne obserwacje także wskazują, że często rzeczywistość polska nie jest wcale taka jak ukazuje ją autor. Być może jego doświadczenia są inne, jednak bez pardonu rozciąga je na całe polskie społeczeństwo i tworzy bajki wyssane z palca. Już w pierwszym felietonie pisze o “zabawnej” sytuacji, gdy w Dniu Matki najbardziej zapracowaną osobą jest właśnie matka. Jednak sytuacje z mojego życia ukazują coś zupełnie innego, ponieważ mama ma do zrobienia co najwyżej kilka całusów więcej niż na co dzień. U mnie w domu mama nie zmywała ani po zwykłym śniadaniu, ani po dużych przyjęciach.
Jacek Wąsowicz wyciąga wszystkie stereotypy, jak chociażby ten, że Polacy ciągle narzekają. Dobrym przykładem tego jest sam autor, który najwyraźniej lubuje się w utyskiwaniu. Raz skarży się na polską, niezdrową kuchnię (by w innym akapicie ponarzekać na kuchnię brytyjską), na kierowców, na polskie zwyczaje, na scenę polityczną, tradycję, na wszystko, co polskie… prawie każdy felieton ukazuje niezadowolenie!
Według opisu na okładce książka ma być napisana w sposób zabawny. Kwestia humoru jest sprawą subiektywną, toteż ja się w czasie lektury nie uśmiałem. Mimo że nie zgadzam się z autorem w wielu kwestiach, to kolejne artykuły nawet specjalnie mnie nie emocjonowały. Raczej powodowały kolejne ziewnięcia i pożądliwe spojrzenia w kierunku innych, ciekawszych książek.
Książka ma jeszcze jeden feler. Wydawca zapomniał, że tekst można wyrównać na stronie do lewego i prawego marginesu. To, co nauczyciele w gimnazjum uznają za lenistwo bądź niechlujstwo, gdy uczeń ma oddać pracę w formie wydruku, towarzyszy nam podczas lektury całej książki. Brak wyjustowania tekstu odbija się w jego odbiorze – i tak już dość negatywnym.
Podsumowując książkę jednym zdaniem muszę napisać: nie marnujcie na nią czasu i pieniędzy. Jeśli nawet lubicie literaturę poruszającą taką tematykę, z pewnością znajdziecie wiele lepszych pozycji.