Magowie słabną. Od kiedy wielkie wrota zostały zamknięte nie są już tak potężni jak w czasach, gdy nazywano ich bogami. Mimo to gotowi są zabić każdego, kto okazałby się zdolny do ponownego ich otwarcia. Chyba, że uda mu się im wymknąć.
Orscon Scott Card, Zaginione Wrota, Prószyński i S-ka, Warszawa 2012
Książka podobno napisana jest dla młodzieży, ale mi osobiście bardzo się podobała. Wynika z tego albo to, że mając już 30 lat, dalej jestem młody albo, że może trafić do każdego bez względu na wiek.
Publikowaliśmy już kiedyś dwa fragmenty tej książki: fragment pierwszy, fragment drugi. Teraz krótko, dla przypomnienia:
Dłoń zacisnęła się na gałęzi. Otworzył oczy.
To nie była następna gałąź z kolei, ta, do której daremnie sięgał przed chwilą. To była gałąź, na której wisiał T-shirt.
Jak stamtąd dostałem się tutaj?
Od razu sam sobie odpowiedział na to pytanie. Nie mogłem tego dokonać przy użyciu rąk i nóg. Nie ma też takiej magii, która pozwoliłaby dwunastoletniemu chłopcu podskoczyć na wysokość trzy razy większą od jego wzrostu.
Chociaż nie, taka magia istniała, tylko że Danny nigdy się z nią nie zetknął. Nikt na świecie nie zetknął się z nią od 632 roku naszej ery. Musiał zamknąć oczy i odetchnąć głęboko, żeby ogarnąć myślą to, co się stało.”
Autor: Orson Scott Card
Tytuł: Zaginione wrota
Tytuł oryginału: The Lost Gate
Tłumaczenie: Tomasz Wilusz
Data wydania: 15.05.2012 r.
ISBN: 978-83-7839-151-7
Oprawa: miękka
Format: 140 x 205 mm
Liczba stron: 448