Nowa książka Pilipiuka to fascynująca podróż po tajemniczych miejscach, czasami dawno zapomnianych przez ludzkość, gdzie historia niebezpiecznie miesza się z teraźniejszością.
Andrzej Pilipiuk, Carska Manierka, [Fabryka Słów], Lublin 2013
Andrzej Pilipiuk to wielokrotnie nagradzany autor książek należących do nurtu szeroko pojętej fantastyki. Pisarz przyzwyczaił nas do niemałej płodności literackiej. Co roku prezentuje swoim fanom nawet kilka książek. To, co wyniosło autora na piedestał polskiej literatury to z pewnością cykl o Jakubie Wędrowyczu. Właśnie ów egzorcysta-amator sprawił, że Pilipiuk stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych twórców polskiej fantastyki.
Pisarz, uprzedzając krytykę, sam okrzyknął siebie „Wielkim Grafomanem”, co miało być według mnie raczej pozytywną wizytówką. Niemniej ostatnimi czasy przydomek zaczął być odbierany jako smutna rzeczywistość. Stało się tak zapewne dlatego, że ostatnie tomy cyklu o Wędrowyczu czy dwutomowe opowieści o komunistycznych wampirach zaliczyły znaczny spadek kunsztu, do którego zdołał nas przyzwyczaić autor. Jako, że sam posiadam do twórczości Pilipiuka niemały sentyment, gdzieś w głębi serca miałem nadzieję, że to tylko chwilowy spadek formy, która wkrótce wróci do normy. Urzeczywistnieniem moich cichych pragnień stała się premiera książki Szewc z Lichtenrade, w której to pisarz ewidentnie zaznaczył, że w krótkich formach literackich czuje się najlepiej. Pewnie dlatego znaczna część wielbicieli Pilipiuka z niecierpliwością czekała na nowy tom opowiadań bezjakubowych, który stosunkowo szybko pojawił się na rynku i tak samo prędko wprawił w zachwyt oczekujących fanów.
Nowy tom opowiadań zawiera osiem tekstów utrzymanych w najwyższej formie. Autor pokazuje tutaj, nawet bardziej niż w Szewcu z Lichtenrade, że archeologia jest dla niego czymś więcej, niż wyuczonym zawodem. Pilipiuk przelewa na papier własne, chyba nie w pełni spełnione, marzenia dotyczące wielkich, zadziwiających odkryć. W swoich opowiadaniach, dając ujście swej fantazji, pokazuje że jest jednym z najbardziej pomysłowych autorów w Polsce. Jego historie są niezwykle wciągające. Każda akcja, pomimo iż bardzo często rozgrywająca się pośród archeologicznych wykopów, jest na swój sposób magiczna, tajemnicza i całkowicie inna od poprzedniej. To właśnie pokazuje, jak bardzo autor jest utalentowany i wszechstronny.
W owym tomie razem z bohaterami będziemy mieli okazję udać w poszukiwania złota, wejdziemy na górę Ararat by odkryć pozostałości po Arce Noego czy też (dla przykładu) znajdziemy dowody, że podróż w czasie wcale nie jest tylko fantastycznym wymysłem. Pilipiuk bombarduje nas różnorodnymi pomysłami, pokazuje, że lubi wykorzystywać w swoich tekstach alternatywne rzeczywistości i pisać historię w nowy, całkiem zaskakujący sposób. By ubarwić swoje dzieła, w prawidłową fabułę często też wplata humorystyczne wątki, takie jak miłosne rozterki Storma, obraz niezbyt rozgarniętych “dresów” bądź lekko prześmiewczą sylwetkę polskiego policjanta.
Pilipiuk przyzwyczaił nad do tego, że sięga wielokrotnie i przy różnych utworach po wykreowane przez siebie postacie. Z poprzednich tomów doskonale znamy doktora Skórzewskiego, tym razem jednak pisarz postanowił bardziej zaznajomić nas z Robertem Stormem – młodym chłopakiem, który jest miłośnikiem zagadek historii i jednocześnie swego rodzaju detektywem-amatorem. Poświęcono mu aż pięć tekstów (!), z których każdy zaciekawia, każdy w inny sposób odkrywa po kawałku różne strony bohatera, co w rezultacie nie pozwala na znudzenie się jego osobą. Rzecz jasna dla wspomnianego przeze mnie Pawła Skórzewskiego również znalazło się miejsce w antologii, lecz tym razem opowiadania z nim w roli głównej stoją w cieniu Storma.
Gdybym miał wyłonić spośród całego zbioru najlepszy lub najsłabszy tekst, byłoby to zadaniem trudnym. Nie umiem stwierdzić jednoznacznie, które opowiadanie podobało mi się najbardziej, bądź do którego podchodzę z lekkim dystansem. Każda z historii jest tak samo dobra. Mało czytałem książek, od których trudno byłoby mi się oderwać, jednak z tomami opowiadań Pilipiuka jest tak za każdym razem. Autor idealnie trafia w mój gust literacki i daje mi to, czego oczekuję od dobrej książki: niebanalny pomysł, świetne wykonanie i tło wydarzeń poświęcone tajemnicy przeszłych dziejów. Niby fantastyka, ale niebezpiecznie prawdopodobna… Niby całkowita fikcja literacka, a jednak budząca lekkie wątpliwości w podręczniki szkolne… Pilipiuk mówi o historii w sposób luźny i ciekawy. Bawi się nią prowadząc czytelnika w tajemnicze, mistyczne miejsca, gdzie niemożliwe staje się realne.
Kto zatem jeszcze się waha, czy sięgnąć po nową książkę Pilipiuka, niech porzuci wszelkie wątpliwości – opowiadania zapewniają czytelnikowi doskonałą rozrywkę, przy której nie sposób się nudzić. Serdecznie polecam!