Loty między gwiezdne były domeną literatury science fiction. Były, bo dzisiaj już wiemy, że stają się rzeczywistością. Voyager 1 opuścił Układ Słoneczny i kontynuuje lot w kierunku gwiazdy AC +793888. A dowiaduję się o tym w dzień urodzin Stanisława Lema!
Kilka lat przed moimi urodzinami, w roku 1977, NASA wystrzeliło w kosmos dwie sondy. Wtedy rok 2013 wydawał się zapewne bardzo odległym. Jednak po 36 latach i przebyciu około 19 miliardów kilometrów sonda Voyager 1 dalej działa i dostarcza na Ziemię dane, już z przestrzeni między gwiezdnej. Wraz ze swoim bratem Voyagerem 2 są to najdłużej pracujące maszyny w kosmosie i dwie, które znajdują się najdalej od ziemi.
Nawet nie wiem jakimi słowami opisać dumę z ludzkości, radość z potęgi ludzkiego umysłu! Bo to już nie jest science-fiction, to już science-reality jak powiedziała Janet Sternberg, której głos został zarejestrowany na złotej płycie umieszczone na pokładzie sondy. Voyager rozpoczął swoją wędrówkę zaledwie 8 lat po tym jak człowiek stanął na Księżycu.
Następny miał być Mars. Były śmiałe plany budowy ogromnego statku na orbicie, który mógłby dotrzeć do tej planety i umożliwić ludziom lądowanie. Ze względu na koszy zarzucono tę metodę. Potem pojawiły się projekty o wiele tańsze, gdzie człowiek mógłby spędzić na powierzchni Czerwonej Planety, o ile dobrze pamiętam, ponad rok. Niestety te pomysły też zarzucono do lamusa. Szkoda, bo ludzkość już nie mierzy tak daleko i tak odważnie. Emocjonujemy się łazikami na Marsie i zapominamy o całej reszcie. Gdzie podziały się odwaga i wyobraźnia sprzed stosunkowo niewielu lat? Jedno, dwa pokolenia minęły, a zamiast wysyłać ludzi na Marsa i sondy ku innym gwiazdom, bardziej interesują nas sprawy tak przyziemne jak nowy iPhone?
Ja bym chętnie poleciał kiedyś w kosmos, na Czerwoną Planetę, a może i dalej. Pewnie jednak gdy to się stanie, będę już za stary na takie wybryki, ale może przynajmniej obejrzę jak człowiek stawia pierwsze kroki na Marsie, jak kolejna sonda udaje się w podróż ku gwiazdom…