Poszukiwania przestępców to ciężki chleb. Szczególnie, kiedy jesteś kobietą i robisz to od niedawna.
Janet Evanovich, Po drugie dla kasy, tłum. Dominika Repeczko, (tyt. org. Two for the Dough), [Fabryka Słów], Lublin 2012
O Janet Evanovich pisałam już przy okazji recenzji pierwszej części serii o Stephanie Plum. Dla przypomnienia Janet Evanovich jest urodzoną w 1943 roku amerykańską autorką powieści kryminalno – sensacyjnych. Jej książki określane są jako humorystyczne i nie ma w tym stwierdzeniu przesady.
Tym razem Stephanie poluje na Kenny’ego Mancuso. Mężczyzna, oskarżony o postrzelenie pracownika stacji benzynowej, nie stawił się na wyznaczony termin rozprawy. Zupełnie przypadkiem okazuje się, że Kenny jest kuzynem Morelliego, więc policjant również podąża jego tropem. Czy raczej stara się, bo tradycyjnie już, Stephanie z właściwą sobie gracją wchodzi mu w drogę, co prowadzi do serii śmiesznych, ale niejednokrotnie niebezpiecznych sytuacji. Pogróżki, włamanie, wybite szyby, przebite opony i odcięte penisy, ot chleb powszedni łowcy nagród.
Babcia Mazurowa uwielbia domy pogrzebowe. Bo czy jest lepsza rozrywka dla samotnej emerytki, niż odwiedzanie tych przybytków w czasie wystawiania zwłok? Można spotkać znajomych, poplotkować, urwać trupowi palec… Tak, babcia jest zdecydowanie najbardziej wyrazistą postacią w tej części. Problem pojawia się jednak, kiedy krewka staruszka staje się celem psychopaty, a wszystko dlatego, że wnuczka wpycha nos w nie swoje sprawy.
Druga część jest, przynajmniej dla mnie, lepsza od pierwszej. Być może dlatego, że najpierw wiedziałam ekranizację pierwszego tomu, a dopiero później przeczytałam książkę. Tym razem moja wyobraźnia miała pełne pole do popisu i to właśnie sprawiło, że lektura była ogromną przyjemnością. Janet Evanovich potrafi w niesamowity sposób połączyć kryminał, sensację i komedię. Książka skrzy humorem sytuacyjnym, a jednocześnie trzyma w napięciu. Jestem pewna, że spora w tym zasługa tłumaczki.
Wiem już, że seria o Stephanie Plum zagości na stałe na moich półkach. I chociaż nie jest to literatura wysokich lotów, to mogę ją z czystym sumieniem polecić wszystkim, którzy lubią niewymagające, przyjemne książki.
Rzadko mam ochotę oglądać ekranizacje po przeczytaniu książki. Wydaje mi się jednak, że ten cykl stanowi dobrą bazę do ciekawej, filmowej serii.
Czytałam pierwszą część, a w zasadzie trzydzieści stron pierwszej części – dalej nie mogłam przebrnąć. Widocznie nie dla mnie takie książki.