W dobie internetu ja ciągle lubię sobie poczytać na papierze. Także o nowinkach technicznych. Dlatego od czasu do czasu kupuję Chip albo inne czasopismo z tego gatunku. Kwietniowy numer numer sprawił mi bardzo miłą i zabawną niespodziankę.
Chip obchodzi 20-ste urodziny (w Polsce naturalnie). Z tej okazji ukazał się przedruk kilku artykułów z pierwszego numeru. Po prostu rewelacja! Zaczyna się od reklamy nowoczesnego komputera domowego, czyli Atari. Hasło ogłoszenia: Żegnaj PC, witaj workstation… Trochę żałuję, że nie miałem takiego cuda. A można było kupić w Katowicach! Miałbym eksponat do muzeum techniki albo coś lepszego – perfekcyjną oznakę IT-hipsterstwa.
Potem obszerny artykuł o “milowym kroku w technice komputerowej”, czyli pierwszych procesorach 64-bitowych. Jak wiemy do powszechnego użytku weszły nieco później. Kolejną super-nowością tamtych czasów było wejście nowej wersji systemu operacyjnego, czyli MS-DOS 6.0. Autorzy artykułu nie przedstawiają go w najlepszym świetle wykazując niedociągnięcia i chyba wskazując nieśmiało Windows jako następcę.
Najlepszym artykułem był tekst pt. Balast za burtę, czyli sposoby na uwolnienie miejsca na twardym dysku, które zajmuje Windows. Okienka już wtedy słynęły z pamięciożernych zachowań. W końcu zajmowały aż do 9 MB! Standardowa pojemność dysku twardego osiągała już zawrotne 100 MB, jednak w użyciu było wiele mniejszych. Wtedy nawet pliki o wielkości 300 KB były zawrotnie duże i autorzy wskazywali te, których można było się spokojnie pozbyć. Dzisiaj, gdy czytamy o sposobach na odzyskanie kolejnych 45 KB aż weselej się robi. Mi zaś przypomina się rozmowa mojego ojca ze znajomą, gdy narzekali na gry komputerowe, które zajmują coraz więcej miejsca, nawet 4 dyskietki!
Wszystkich chcących odbyć małą podróż w czasie zachęcam do sięgnięcia po ten numer, choćby przerzucenia tych kilku stron w sklepie. Jak może nie bawić informacja o przełomowej technologii w notebookach, która umożliwi popularyzację… kolorowych monitorów! Starsi powspominają, młodsi się pośmieją z dinozaurów. Ech, to były czasy…