Od jakiegoś czasu jestem użytkownikiem najnowszego systemu operacyjnego wyprodukowanego przez fabrykę Microsoft, czyli Windows 8. Instalację odpalałem w atmosferze “Nie rób tego, jeżeli nie masz dotykowego ekranu”! Jeden z moi znajomych napisał: Żebyś mi potem nie płakał. Mogę teraz uczciwie napisać, że nie będę płakał. Wręcz przeciwnie, jestem bardzo zadowolony! Moja historia z Windowsami sięga zamierzchłych czasów, gdy królował DOS, a mnie interesowały przede wszystkim gry komputerowe. Wtedy istniało “coś takiego” jak Windows 3.11. Jednak większość interesującego mnie oprogramowania, czyli gier, pracowało pod DOS’em, więc ważniejszy był Dos Navigator (odpowiednik Norton Commandera) niż okienkowe cudo. Od tamtej pory przeszedłem przez Windows 95, 98, XP, Vistę, 7 i obecnie pracuję na edycji 8.
Rozczarowanie?
Nowe Windows miały być rewolucją i tego oczekiwałem. Myślałem, że trzeba będzie wszystkiego uczyć się od nowa, trochę jak przesiadając się na Linuxa. Tymczasem kafelkowa rewolucja wcale nie jest rewolucją. Słynne kafelki to po prostu rozbudowane menu Start i tyle. Jeden klawisz na klawiaturze i jesteśmy na tradycyjnym pulpicie. Kolejne uderzenie w klawisz i znowu menu Start na całym ekranie. Poza tym czy coś istotnego się zmieniło? Kilka nowych funkcji i zmian kosmetycznych. Czy to tak dużo?
Coś jednak się zmieniło
Włączam laptopa i idę zrobić sobie kawę. Gdy miałem Vistę mogłem sobie na to pozwolić. System uruchamiał się potwornie długo. Chwilowe przejście na Ubuntu nauczyło mnie, że to nie jest normalne, podobnie jak potem Win7. Przy Ósemce nic już nie mogę zrobić poza szybkim łykiem kawy. System odpala się w mgnieniu oka. Działa też szybko i sprawnie, jak żadne Windows dotąd. Inne zmiany oczywiście także są, ale dla mnie już nie tak istotne.
Z tych najmniej istotnych to wygląd samych okienek. Po barokowej Vista i renesansowej Siódemce przyszedł czas na minimalizm. Okienka znów są kwadratowe bez zaokrąglonych rogów, bez czegokolwiek, co byłoby niepotrzebne. Całość jest jednocześnie bardzo estetyczna. Inna, już nie tak drobna zmiana, to brak przycisku “Start” w pasku Start. Ukrywa się co prawda w lewy dolnym rogu ekranu, jednak często zamiast Startu kliknąłem pierwszy skrót z pasku. Mała niedogodność, którą łatwo poprawić. Wystarczyłoby dodać możliwość dodania tradycyjnego “Start” gdzieś w właściwościach. Windows 8 przystosowany jest do obsługi tabletów. Widać to gdy uruchamiamy wiele z wbudowanych aplikacji (np. odtwarzać video, muzyki, czytnik pdf itd.). Tych aplikacji nie da się zamknąć przy pomocy “x” gdzieś w rogu ekranu. Trzeba użyć klawiaturowego skrótu <Alt> + <F4> lub kursorem chwycić górną krawędź ekranu i po prostu “zwinąć” aplikację przeciągając myszkę w dół. Inne jest też zamykanie całego systemu. Można na pulpicie użyć klawiszy <Alt> + <F4>, można w kafelkach kursorem najechać na prawą krawędź ekranu, w menu, które się pojawi wybrać Ustawienia –> Zasilanie –> Zamknij. Taki sam efekt wywołało lekkie naciśnięcie przycisku Power na laptopie. Nie ma jednak tego, do czego wielu z nas jest przyzwyczajonych, czyli wyłączania systemu przez menu Start. W ten sposób zakończyłem listę niedogodności nowego systemu. Brak ikony – skrótu do menu start oraz sposób zamykania niektórych aplikacji i systemu. Poza tym, jak mówią, Windows 8 nie nadaje się do zastosowań biurowych, bo…
… nie ma pasjansa.
System po instalacji jest dosyć ubogi w aplikacje służące rozrywce. Jednak Win8 idąc wzorem Androida jest wyposażone w sklep, z którego można ściągnąć coraz więcej ciekawych programów, w tym pasjansa. W sklepie aplikacje podzielone są na rozmaite kategorie i podobnie jak w Androidzie wiele z nich jest darmowych. Dużym minusem sklepu jest brak możliwości samodzielnego wyszukania programu przez wpisanie jego nazwy czy słowa z opisu. Póki aplikacji jest niewiele, można jakoś bez tego przeżyć. Trudno jednak sobie wyobrazić przekopanie się przez np. 1234 gry, żeby znaleźć tą jedną, która nas interesuje. Natomiast sam pomysł ze sklepem, który jest prostu w obsłudze i intuicyjny jest jak najbardziej pomysłem bardzo dobrym. Windows 7 –> Windows 8? Przechodząc z jednego systemu na drugi można się obawiać kilku rzeczy. Jedną z nich jest kwestia sterowników do posiadanego sprzętu. Tutaj nie mam niestety wiele do pisania. Wszystko działa jak powinno i bez żadnych problemów. Wszystkie sterowniki z poprzedniej wersji działają pod Ósemką. Co więcej, w obsłudze oprogramowania nie zaobserwowałem żadnych problemów. Wszystko działa tak samo jak wcześniej.
To co lepsze!
Korzystaliście kiedyś z Task Managera? Dla niewtajemniczonych to narzędzie, w którym można sprawdzić jakie programy i procesy mamy uruchomione oraz jakie zasoby są przez nie zużywane. To co jest nowością w Windows 8, to informacje na temat użycia dysków fizycznych oraz wykorzystania sieci. Nieraz było tak, że system chodził niesamowicie wolno, a w procesach ani CPU, ani RAM nie były szczególnie obciążone. Nowy parametr może pomóc w ustaleniu, która aplikacja spowalnia działanie naszego systemu. Wykorzystanie pamięci, procesora i dysków możemy także obserwować na eleganckich wykresach. Od razu możemy sprawdzić jakie aplikacje są uruchamiana przy starcie systemu oraz historię działania uruchamianych aplikacji. Razem daje to dużo bardziej rozbudowane narzędzie do kontroli zasobów systemu. Podobnie sprawa wygląda z Command Promptem. Nie mamy już do czynienia z dosopodobny czarnym okienkiem, ale ze znacznie bardziej rozbudowanym Windows PowerShell ISE. Choć był dostępny już wcześniej, teraz wyparł zdaje się ostatecznie poczciwe cmd.exe.
Aktywne kafelki
Wspominałem już o “przerośniętym” menu Start. Jednak kafelki to jeszcze coś więcej. Aplikacje wbudowane to nie tylko dużo mniejsze zmniejszenie zużycia pamięci (np. obsługa poczty w kafelkach a w przeglądarce), ale jednocześnie podgląd do tego co się tam dzieje. Kafelki pokażą nam ile mamy nieprzeczytanych maili, najnowsze wpisy na Twitterze. Tu wszystko byłoby wręcz idealnie, gdyby nie jeden mały minus. możliwość konfiguracji kolorystyki np. programu pocztowego wydaje się niemożliwa. A domyślna kolorystyka wybitnie mi nie odpowiada. Do tego dochodzi automatyczne oznaczanie się maili jako przeczytanych po ich kliknięciu. W ten sposób postanowiłem pozostać przy Gmail’u w przeglądarce dopóty, dopóki w tej kwestii nie nastąpią zmiany.
Przesiadać się czy nie?
Podsumowując moje wywody nie mogę udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Jeżeli masz oryginalną Vistę, to na pewno warto zmienić system. Za niewielkie pieniądze możesz mieć o niebo lepszy, szybszy system. Dla użytkowników Windows 7 nowa wersja okienek już nie będzie tak kusząca. Nie ma szczególnej potrzeby przesiadania się z bardzo dobrego jakby nie było systemu. Nie ma więc jednoznacznej odpowiedzi. Ja osobiście chwalę sobie tę wersję i cieszę się, że mogłem legalnie przejść z ciężkiej Visty na Win8. Poza niektórymi mankamentami nie mam większych zastrzeżeń i uważam, że Microsoft w końcu przezwyciężył zaklęty krąg Windowsowych wersji, w których co druga była klapą.