Victor Orwellsky, Kod Władzy. Tajemnica czternastej bramy, Unikat2, Katowice 2012
Pierwsza część Kodu Władzy przypadła mi do gustu. Druga część wydaje się być na tym samym poziomie. Mnie jednak już tak bardzo się nie spodobała. Zabrakło “tego czegoś”, a przez to ujawniło się kilka słabości. Zacznijmy jednak od początku…
Prolog książki jest klasycznym hitchcockowym trzęsieniem ziemi. Opis masakrycznej operacji dokonywana na pewnej kobiecie niesamowicie podnosi napięcie. Potem emocje uspokajają się i spotykamy się ze znanym z pierwszej części Marc’iem. Jednak spokój trwa krótko. Do redakcji przychodzi tajemniczy mężczyzna, który ma do przekazania dziwne i tajemnicze informacje. Niewiele później Marc zostaje wysłany przez redaktora swojej gazety do zamku Hochosterwitz w Austrii, aby obserwował pewne spotkanie, którego oficjalnie nie ma. Dalszy ciąg opowieści to trudności z jakimi spotyka się Marc, aby odkryć prawdę o tych, którzy w tym spotkaniu uczestniczą. W międzyczasie ma dołączyć do niego Monik, kŧóra po przylocie do Austrii zostaje porwana. Pojawia się też ksiądz Poul, wysłany z Watykanu w podobnym celu co Marc. Okazuje się jednak, że sprawa dotyczy nie tylko ludzi…
Victor Orwellsky w fabułę swojej książki wplata kontakty z przedstawicielami obcej cywilizacji. Nie jest to wątek dominujący w książce, wygląda bardziej jak zapowiedź wydarzeń z trzeciego tomu. Obcy prowadzą eksperymenty na ludziach, a w zamian oferują swoje technologie. Wszystko oczywiście w najgłębszej tajemnicy skrywanej przez wielkich tego świata.
Spiskowe teorie były, są i chyba będą wdzięcznym tematem książek sensacyjnych i thrillerów. Wiele osób wręcz uwielbia ten dreszczyk emocji, kiedy czytają “jak to naprawdę jest i o co w tym wszystkim chodzi”. Cała gra polityczna to właśnie tylko gra. Prawda jest zakryta przed szaraczkiem, przeciętniakiem. Książka Orwellskiego wykorzystuje to zamiłowanie ludzkiej natury do odkrywania drugiego dna. Ciekawe jest np. wprowadzenie w fabułę wątku epidemii grypy, które rzekomo nawiedzały Europę i świat. Jak się okazuje, wszystko ma swój z góry ustalony cel.
O ile pierwsza część tworzyła w miarę zamkniętą całość, tak w tym wypadku mamy do czynienia wyraźnie z fabułą podzieloną na dwa tomy. Tytułowa tajemnica czternastej bramy nie jest jeszcze odkryta przed Czytelnikiem (choć być może można się domyślać, co się tam znajduje). Pomysł na opowieść autor miał bardzo dobry. Teorie spiskowe, ciekawi bohaterowie, tajemnice i knucia. Jednak wprowadzenie w akcję obcych cywilizacji zaburzyło całą konstrukcję. Do tego momentu całość jest momentami tak realistyczna, że trudno odróżnić czy to fikcja literacka, czy też literatura faktu. Obcy wyrywają nas z tego stanu i powodują, że na całość patrzymy z przymrużeniem oka.
Często słyszałem, że w tekstach pisanych zdania krótkie, niezbyt złożone, są pożądane. W mowie inaczej, staramy się budować jak najdłuższe (choć i bez przesady). Victor Orwellsky wziął sobie te zasadę do serca aż za bardzo. Krótkość zdań i ich styl powoduje brak płynności. Przypomina mi to trochę technikę gry staccato, gdzie dźwięki są od siebie oddzielone malutką przerwą. W tekście przypomina to czasami te lepsze opowiadania, jakie pisało się w szkole średniej, gdzie już było wiele pozytywnych cech, ale brakowało szlifu. Do tego czasami dialogi są trochę nienaturalne, bohaterowie opowiadając sobie o niektórych sprawach wygłaszają monologi, wykłady, a nie rozmawiają jak kumple przy piwie. O ile w pierwszej części te cechy nie przeszkadzały (świeży temat i brak kosmitów), tak w tym tomie psują końcowy efekt.
Końcowy werdykt nie jest tak pozytywny ja w przypadku pierwszej części, ale książka może się podobać. Miłośnicy teorii spiskowych znajdą coś dla siebie, podobnie jak lubiący zagadki z elementami sensacji. Natomiast trzymamy kciuki za autora i życzymy, aby trzecia część była tą najlepszą!
Fajna powieść. Widać, że autor ma na nią pomysł i jest konsekwentny w jego realizacji, warsztat faktycznie czasami razi, ale liczę, że w przyszłości ulegnie to poprawie.
A mnie się właśnie ten styl podoba, istotą powieści jest przecież przede wszystkim wielki światowy spisek, a to udaje się autorowi przedstawić doskonale! Mnie się podoba ten fragment z UFO dawno czegoś takiego nie było w naszej literaturze, a według mnie ten temat wciąż jest bardzo inspirujący.
Zainteresowaliście mnie, niesamowite, że z tego co udało mi się sprawdzić autor sam wydał i wypromował swoją powieść. Wielki szacun za to i aż sobie zamówię ebooka.
Swego czasu również napisałem recenzję tej powieści, mnie osobiście ciekawią w tym projekcie dwie rzeczy: tematyka i metody promocji. Sam pomysł by ubrać w fabułę wiele popularnych teorii spiskowych to strzał w dziesiątkę, z tego zaś co widzę na blogu, ile osób codziennie tam zagląda to już teraz można mówić o prawdziwym fenomenie polskiego internetu.