Kto śledzi moje poczynania w internecie, ten wie, że wietrzyłem bibliotekę. Choć może bardziej adekwatne byłoby określenie, że przeszła przez nią burza. Około połowy moich książek poszło na sprzedaż. Przez jakiś czas robiłem to osobiście umieszczając listę książek w internecie. Jednak widząc jak szybko to idzie, postanowiłem napisać maila z ofertą do antykwariatów. Nie było większego odzewu do czasu, aż nie napisałem do antykwariatu Tezeusz spod Krakowa. Bardzo się zdziwiłem, gdy jeszcze tego samego dnia dostałem odpowiedź, a jeszcze bardziej gdy w rozmowie telefonicznej umówiłem się na odbiór książek już na następny dzień. O godzinie wpół do dziesiątej podjechał samochód z eleganckim logiem antykwariatu.
Dwaj panowie szybko oceni jakość księgozbioru (część mieli już spisaną, więc było łatwiej). Zabrali wszystkie książki i za około dwa miesiące mają mieć sporządzoną kompletną listę i wycenę całości. Książki poszły w komis (taka forma jest dużo bardziej opłacalna dla sprzedającego) i już następnego dnia niektóre z nich są dostępne na stronie antykwariatu. Ze sprzedanych książek połowę zysku inkasuje osoba sprzedająca, drugą połowę sam antykwariat. Transakcja odbyła się w bardzo miłej i profesjonalnej atmosferze. Dlatego jeżeli ktokolwiek chciałby sprzedać większy i wartościowy księgozbiór, niech od razu kontaktuje się z Tezeuszem. Miło by było, gdyby przy okazji powołać się na mnie, że wiecie o nich ode mnie, gdyż wtedy odpalają mi część swojego zysku ze sprzedaży jako prowizję za pośrednictwo.