Kilka dni temu się dowiedziałem, że w oficjalnych materiałach na Euro zamieszczono informację o okupacji Lwowa przez Polaków przez długie lata. Skrzętnie pominięto podobno przy tym jakiekolwiek informacje o wielkich Polakach związanych z tym miastem z wyjątkiem Stanisława Lema. Jak zwykle w tej sytuacji zawrzało we mnie. Cała Europa ma się dowiadywać fałszywej historii tego miasta i regionu. Euro miało zbliżyć Polskę i Ukrainę. Czy jednak na kłamstwie można budować pojednanie?
Niestety to nie jest wpadka władz Ukrainy, które miały taki tekst wysłać do UEFA. W 2005 roku po raz pierwszy doświadczyłem zakłamań, jakich dopuszczają się władze Ukrainy. Wchodząc na Kopiec Unii Lubelskiej pod datą jego wzniesienia odczytujemy, że został wzniesiony “taras widokowy”! Napisy zamieszczono po ukraińsku, rosyjsku i angielsku. Franciszek Smolka, który osobiście woził taczki z ziemią i zapalał cały naród do upamiętnienia patriotycznej rocznicy na pewno nie chciał budować “tarasu widokowego”. Później w materiałach o Drohobyczu bodajże natknąłem się na informację o polskiej okupacji. Rozumiem, że Ukraina chce podkreślać to co ukraińskie. Nie mam zresztą nic przeciwko, niech wychwalają to co piękne w ich historii i kulturze. Jednak kłamstwo jest kłamstwem i choć wiele faktów nie jest dla naszych wschodnich sąsiadów wygodnych, to nie oznacza to, że należy kłamać.
Wracając do tematu pojednania. Osobiście marzy mi się, żeby czas się cofnął, żeby “Jałtę trafił szlag”, a Lwów pozostał w Polsce. Jednak stało się jak się stało i nie będę z tego powodu nawoływał do wojny czy zmiany granic. Nie sądzę, żeby przyłączenie Lwowa czy innych polskich regionów siłą było dobrym rozwiązaniem na ten moment. Wojna i przemoc nigdy nie są dobre. Chciałbym za to widzieć nasze narody jako braci. Skłócili nas Austriacy i Rosjanie, sami się nieraz bardzo mocno skrzywdziliśmy. To jednak nie znaczy, że zgoda jest niemożliwa. Trudna na pewno, ale możliwa. My, Polacy musimy uderzyć się w pierś za zachowanie magnaterii na Kresach, która nieraz zachowywała się niegodnie i okrutnie wobec ludności miejscowej, Ukraińcy powinni przeprosić za UPA i Banderę, winnych zbrodniczych i bestialskich mordów. Każdy z nas zgrzeszył, więc każdy ma za co przepraszać. Moim zdaniem to może być pierwszym krokiem do wspaniałej współpracy, gdyż nasze narody mogą się doskonale rozumieć, naprawdę mamy bratnie dusze. Jeżdżąc wielokrotnie na Ukrainę przekonałem się, że, wbrew twierdzeniom niektórych, wiele mamy wspólnego. To jest ogromny potencjał, który warto wykorzystać. Tym bardziej, że nikt inny nas nie wesprze. Niemcy i Rosja starają się nas od siebie uzależnić, osłabić wolność i potencjał gospodarczy. Anglia i Francja nie będzie umierać za Gdańsk.
Tylko gdy Rzeczpospolita była silna naprawdę liczyliśmy się na arenie międzynarodowej. Pierwsza Rzeczpospolita nie obyła się bez poważnych błędów, gdyż Rusini byli zepchnięci do roli obywateli drugiej kategorii, a nasza szlachta nie mogła pokonać wielu swoich uprzedzeń. Jednak współpracy, silnego związku między naszymi państwami jest dobry. Razem moglibyśmy wiele zdziałać dla siebie i przeciwstawić się rosyjskiemu czy niemieckiemu imperializmowi. Nasze kłótnie tylko sprzyjają wrogom, którzy zapewne chętnie by je podsycali w myśl zasady divide et impera. Moim zdaniem ideałem byłoby stworzenie silnego związku państw dawnej Rzeczypospolitej (Białorusi, Litwy, Polski i Ukrainy), państw równych wobec siebie. Niestety obecnie Białoruś, rządzona przez dyktatora, nie ma rychłych perspektyw na zmiany, które by to umożliwiły. Jednak pierwsze kroki można by było już stawiać. Wspólna organizacja mistrzostw Europy w piłce nożnej mogła być krokiem naprzód w polepszeniu relacji polsko-ukraińskich. Wydaje się jednak, że niektórym wcale na tym nie zależy. Przyjaźń i prawdziwą współpracę buduje się na prawdzie i zaufaniu.
Euro 2012 już tuż, tuż. Polska i Ukraina kompletnie nieprzygotowane. Zaprzepaszczona szansa na zbliżenie naszych narodów. Czyżby bilans tej całej imprezy miał być tylko ujemny. Może jestem niepoprawnym optymistą, ale mam nadzieję, że nie będzie tak źle. Braku infrastruktury, zaniedbania rządu i nawet kłamstwa historyczne mogą zostać zepchnięte na drugi plan przez ludzką serdeczność i życzliwość. Może więc czas odwrócić powiedzenie, że przykład idzie z góry i oddolnie dać przykład pozytywnego zaangażowania?