Obywatele i obywatelki! A może lepiej, towarzysze i towarówki! Nareszcie możemy pracować do 67 roku życia! Wszyscy Polacy wyrażają swoją radość z dłuższego oddawania składek do ZUS. Tylko grupka oszołomów nasłanych przez wrogów państwa pod Sejmem protestowała przeciwko postępowym reformom.
Dlaczego zaczynam w takim tonie? Niestety, nie widzę innego wyjścia jak wyśmiać to co się dzieje. Z tego co wyczytałem na oficjalnych stronach świeżej reformy emerytalnej wynika, że jedyne co zmienia się w całym systemie, to wydłużenie czasu opłacania składek i likwidacja niektórych przywilejów. Przecież to kpina w żywe oczy. System jest chory, a rząd jako lekarstwo na ciężki paraliż proponuje aspirynę. Rozumiem, że moje składki będę teraz o dwa lata dłużej marnowane. Nic więcej. Żadnych reform strukturalnych, które by wymusiły lepsze zarządzanie pieniędzmi. OFE dalej mają podcięte skrzydła, mimo, że były jedynym w miarę racjonalnym elementem systemu. W tej sytuacji dziwię się protestom pod Sejmem… Dlaczego było tam tak mało ludzi? Dziś media mówią jedynie o zamieszkach, o tym że jakiś poseł (nie będę robił promocji imienia) został uderzony patykiem w rękę, bo pchał się w nie swoje miejsce. Mamy wspaniały temat zastępczy, nie trzeba mówić, że jest w Polsce coraz gorzej. Można mówić, że biedny posłem, chciał przejść między ludźmi, którzy obecnej polityki mają serdecznie dosyć. Nie dziwi mnie frustracja społeczeństwa, które jedynie w formie protestów może dialogować z obecną władzą, która poza pochlebcami nikogo nie słucha.
Mamy więc zupełnie kuriozalną sytuację, w które rząd wprowadza reformę, która jest jedynie przedłużeniem choroby ZUS’u, a nie rzeczywistą reformą. Mamy propagandę sukcesu. Mamy w końcu temat zastępczy dla mediów, które zamiast zająć się sednem sprawy, rozdmuchały marginalną de facto sprawę. Jak w tej sytuacji można powiedzieć, że żyjemy w normalnym państwie?