Od dziecka wpajano mi zasadę, że jak ktoś mówi, to się go słucha. Sądzę, że chyba większość o czymś takim słyszała. Wymaga tego kultura osobista, jest to też warunek konieczny do rzeczowej dyskusji. Jeżeli nie wysłucham swojego oponenta, to w jaki sposób mogę rzeczowo odpowiedzieć na jego zarzuty? Nie da się odnieść do wypowiedzi drugiej osoby, jeżeli jej się nie słucha, co więcej wyśmiewa i zagłusza. Osoba dobrze wychowana stosuje się do tych zasad bez względu na to czy zgadza się czy nie ze swoim oponentem w dyskusji i bez względu na uczucia jakie wobec niego żywi.
Są jednak miejsca, gdzie te zasady zdają się nie obowiązywać. Jednym z tych miejsc jest nasz Sejm. Natknąłem się właśnie na fragment kiedy Jarosław Kaczyński przedstawia wniosek formalny. W tle słychać zachowanie części posłów, które jest delikatnie mówiąc niegrzeczne. Bardzo delikatnie mówiąc. Można się zgadzać bądź nie z tym co mówi pan Kaczyński, nie o to tu chodzi, chodzi o zachowanie. Co gorsza, natykając się co jakiś czas na nagrania z Sejmu widzę, że to nie jest wyjątkowa sytuacja i chyba nie ma posła, który byłby w tej kwestii zupełnie bez winy.
Podobno przykład idzie z góry… Może jednak tym razem nie bierzmy z góry przykładu, a pamiętajmy o podstawowej kindersztubie. To nie kosztuje wiele, a może bardzo ułatwić życie.
A oto nagranie, o którym mowa:
Niestety, zachowanie polityków podczas obrad( głosowanie nad ustawą emerytalną), z których pochodzi powyższy filmik, było zupełnie skandaliczne i to bez żadnego rozróżnienia na opcje polityczne. Panie i Panowie swoim zachowaniem doprowadzili mnie do zmiany kanału tv bo z zażenowania zaczęło mi być niedobrze. Mnie jednak od niekulturalnego przeszkadzania i wykrzykiwania martwi znacznie bardziej co ci Państwo mówią, a mówią sporo, głównie bez sensu. Emocje jak na ławce pod sklepem, histeria, chamstwo, brak odpowiedzialności za własne słowa, krzyk i wyzwiska. Wybór akurat tego filmu, w którym Kaczyński wskazuje ,iż to, że w życiu publicznym panuje chamstwo na poziomie marzeń o polakach Hitlera, jest zasługą Tuska skłania jednak do zastanowienia się czy aby jednak to co ci Państwo mówią niezależnie od krzyków w tle nie jest ważniejsze od samych krzyków. Nie mówię tu tylko o opcji politycznej Kaczyńskiego, również o Tuska i całej reszcie, o jakimś krzyku z sali żeby Kaczyński do brata zadzwonił czy tym jazgocie, dla mnie zupełnie niezrozumiałym, który wydał z siebie Palikot. Chyba apel, a może błaganie o wstyd by się tu przydało.
MM