Wczoraj obejrzałem krótki film dokumentalny pt. Blogersi. Pierwszą myślą było to, że… nie jestem blogerem. To co nazywam swoim blogiem, czyli strona którą teraz czytasz, nie może aspirować do miana bloga z prawdziwego zdarzenia! Dlaczego? Powód jest prosty – została ocenzurowana i to przez nikogo innego, jak jej twórcę, czyli piszącego te słowa. “Nam więcej wolno ponieważ nie mamy kagańca” powiedział na koniec filmu Artur Brzeziński.
Na czym polega ta autocenzura? Proste, na tym “co ludzie powiedzą”. Zdarzyło mi się być księdzem, co powoduje automatycznie ogromne oczekiwania wobec mojej osoby. Najjaskrawiej widać do na przykładzie polityki. Duchowny popierający miłościwie nam panującą PO i premiera D. Tuska? To człowiek apolityczny, wyważony. Ksiądz za Kaczyńskim? Zgroza! Fanatyzm! Ciemnogród! No i koronny argument, że księża mają się nie mieszać do polityki. Nie trzeba nawet popierać Kaczyńskiego, wystarczy jawnie nie popierać Tuska, wtedy już się jest kaczystą, a kaczysta to wiadomo gorszy od terrorysty jest… Wniosek jest taki, że ksiądz to politycznie apolityczny jest tylko, gdy popiera jednych albo zupełnie w tej kwestii milczy. Chcąc mieć święty spokój tematy polityczne albo bliskie politycznym odsunąłem na bok.
Sprawy kościelne? Mało kto sobie zdaje sprawę, jak w tym środowisku ksiądz może otrzymać swoją szufladkę. Zbytni liberał, trydencka konserwa itp. Znów najlepiej popierać aktualne trendy i się nie wychylać. Wtedy przynajmniej ma się święty spokój. No o też tak się stało na blogu…
Po obejrzanym dokumencie zmieniłem jednak zdanie. Dla świętego spokoju to ja się mogę położyć na kanapie. Blog jest mój i będę pisał tutaj to, co mi po głowie chodzi i w duszy gra, a niekoniecznie daje święty spokój. Nie wypowiadam się tutaj w imieniu Kościoła czy partii politycznej. Wypowiadam się tutaj jako Jan Oko, człowiek i tyle. Bez tytułów, grup społecznych. Jeżeli się ze mną ktoś nie będzie zgadzał to świetnie. W dyskusji i polemice człowiek rozwija i koryguje swoje poglądy. Jednak mam prawo ignorowania wypowiedzi, nie odpowiadania na komentarze, choćby dlatego że nie mam zamiaru całego dnia spędzać na blogu.
Było grzecznie, za grzecznie moim zdaniem. Co będzie po takim tekście? A kto to wie? Może się ugnę pod presją ‘politycznej poprawności’ a może nie. Oby wyszło na to drugie. Mam przede wszystkim nadzieję, że znajdę na to czas! Życzę sobie, aby grzecznie już nie było. Będzie to bliższe mojemu myśleniu i patrzeniu na świat. Zresztą i tak jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził.
Da się chyba znaleźć coś pomiędzy trywialnością a pompatycznością. I nie chodzi o ugrzecznianie, ale zwyczajne, ludzkie zachowanie szacunku.
“Zdarzyło mi się być księdzem…” – nie zdarzyło Ci się być… lecz to był TWÓJ WYBÓR pójścia za powołaniem, a potwierdzony przez KOŚCIÓŁ…