Nine – Dziewięć (2009)
czas trwania: 1 godz. 52 min.
gatunek: Dramat, Musical
premiera: 22 stycznia 2010 (Polska) 3 grudnia 2009 (świat)
produkcja: USA, Włochy
reżyseria: Rob Marshall
scenariusz: Anthony Minghella, Michael Tolkin
Prowokujący musical, który nie tylko eksploduje powalającą energią, ale także ocieka miłością, pożądaniem, namiętnością oraz przepychem… Tak napisano na odwrocie opakowania mojego egzemplarza musicalu. Wiadomo, że te “recenzje” to teksty reklamowe, które siłą rzeczy są przesadzone. Niestety w wypadku Nine “przesadzone” to mało powiedziane.
Film opowiada historię sławnego reżysera filmowego Guido Continiego (Daniel Day-Lewis), który przeżywa zarówno kryzys pracy twórczej, jak i kryzys uczuciowy. Próbuje wprowadzić harmonię do swojego życia, odnaleźć inspiracje. To jednak stanowi problem tak ogromny, że nie potrafi go rozwiązać. Do tego jego życiem kieruję kobiety: żona Luisa (Marion Cotillard), kochanka (Penelope Cruz), muza (Nicole Kidman) oraz matka (Sophia Loren).
Jak ocenić musical? Dla mnie ważne są dwie rzeczy, które mogą być wręcz oceniane osobno. Pierwsza to fabuła, treść filmu, a druga sama muzyka. Niestety w tym wypadku fabuła jest moim zdaniem mizerna. Film jest przewidywalny, nie wciąga. Kapitalni aktorzy, grający na wysokim poziomie, ale jakby zabrakło całości spoiwa. Jakby użyto najlepszych cegieł, ale nie ma czym ich połączyć. Musical może nadrobić muzyką. Niestety nie w Nine. Poza nielicznymi kawałkami (Be Italian) nie powoduje wybudzenia widza z lekkiej drzemki.
Chicago, musical twórców Nine, jest kapitalnym obrazem, do którego mogę wracać wielokrotnie, a od muzyki wręcz się uzależniłem. Co się stało, że Nine jest tak od niego inny, tak słaby?
Film ma jedną perełkę, moim zdaniem najlepszy kawałek, czyli Cinema Italiano: