Czy można niszczyć książki? Z pewnością nie. Gdzie jednak leży granica między niszczeniem a zwykłymi zaznaczeniami, notatkami na marginesie? Erazm z Rotterdamu zalecał wręcz wykonywanie notatek na marginesach!
Amber Cross opowiada na swoim blogu (Notes in the Margin: Good or Bad?) historię czytania książki pt. Tuesdays with Morrie autorstwa Mitch’a Albom’a. Jej egzemplarz był wcześniej w posiadaniu osoby namiętnie notującej na marginesach. Dzięki tym notatkom Amber Cross miała podwójną przyjemność z czytania. “Odkryłam, że równolegle poznaję Morrie i Mitch oraz anonimowego autora notatek” – pisze na blogu. W ten sposób próbowała poznawać poprzedniego właściciela książki.
Notowanie na marginesach lub między linijkami tekstu ma swoją długa tradycję. Stephen Orgel, bibliofil, posiada w swojej kolekcji książki nawet z XVI wieku, w których naniesione są odręczne notatki (film pod artykułem). Z jednej z nich wycięto herb z marginesu, który widocznie się spodobał jednemu z poprzednich właścicieli. Stephen Orgel mówi, że dzięki temu poznajemy historię danego egzemplarza, sposobu czytania, interpretacji i wykorzystania książek.
Osobiście przyznaję się to zakreślania i notowania w swoich książkach, szczególnie tych służących mi do nauki. Książek pożyczonych od znajomych czy z biblioteki tak nie traktuję, szanując cudzą własność. A jakie jest wasze zdanie? Co można, z czego nie można wyprawiać z książką?
Ja piszę po swoich książkach.
Na samym początku oczywiście składam podpis na każdej lekturze – moje książki krążą po znajomych i w ten sposób chcę przypominać do kogo mają wrócić.
Później podkreślam – ale ołówkiem! – ważne zdania, sentencje i fragmenty, do których wiem, że będę wracał.
Ale zaginanie kartek? Nie. Nie tyle z powodu poszanowania książki co z powodu zmysłu estetycznego 🙂
Notatki tak, ale zaginanie lub wycinanie czegoś z książek to już wandalizm 🙂 no chyba że z wycinanek dla dzieci…