John Ronald Reuel Tolkien, Listy Świętego Mikołaja, [Prószyński i S-ka] Warszawa 2001
Wielu z nas pisało (a może dalej pisze) listy do Św. Mikołaja. Życie nauczyło nas niestety, że nawet jeżeli on je dostaje, nawet jeżeli realizuje zawarte w nich prośby, to chyba nikomu nie odpisał. Są jednak wyjątki od tej zasady. Dzieci znanego pisarza J.R.R. Tolkiena co roku (!) otrzymywały je co roku. Pisane pięknym, kaligraficznym pismem i bogato, ręcznie ilustrowane. Z roku na rok dzieci dowiadywały się więcej o życiu Mikołaja i jego domowników. Co więcej, nie tylko Mikołaj do nich pisał, ale też Niedźwiedź Polarny (popełniając przy tym sporo błędów, bo niedźwiedzie nie są za bardzo wykształcone). Pierwszy listy pozwolę sobie zacytować:
Dom Świąteczny, Biegun Północny
22 grudnia 1920 roku
Kochany Johnie!
Słyszałem, że pytałeś tatę, jak wyglądam i gdzie mieszkam. Narysowałem Ci mój portret i dom. Dobrze pilnuj tego obrazka. Właśnie wyruszam do Oxfordu. Wiozę sporo zabawek – część dla Ciebie. Mam nadzieję, że zdążę na czas. Na Biegunie Północnym pada dziś bardzo gęsty śnieg. Ucałowania
Święty Mikołaj
Tak zaczęła się przygoda dzieci Profesora ze Świętym Mikołajem. Książka jest niesamowita i piękna. Ma swój magiczny urok, który udziela się każdemu czytającemu. Nie ważne ile mamy lat, nieważne nawet czy jeszcze wierzymy w Świętego Mikołaja, przy jej lekturze będziemy przekonani, że to prawdziwe listy. Kolejne listy opisują różne przygody, które przenoszą nas na Biegun. Tolkien jest prawdziwym mistrzem słowa, który wyczarowuje przed nami świat najpiękniejszych dziecięcych marzeń. Bardzo żałuję, że w tej chwili książka jest już niedostępna na rynku. Stanowiła by bowiem kapitalny prezent na święta.