535 wystawców, 400 autorów, 1000 godzin programu towarzyszącego, tak w wielkim skrócie można przedstawić 15. Targi Książki w Krakowie. Oczywiście nie mogło nas tam zabraknąć. Niestety Kocham Książki mogło pojawić się tylko w sobotę, ale już planujemy dłuższą wizytę w przyszłym roku.
Na Targi w tym roku wyjątkowo wybrałam się samochodem, przy wjeździe na teren okazało się, że to był błąd. Jednak później… Ale po kolei, po 40 minutach usilnych prób wjazdu w pobliże Targów okazało się, że pozwolenie na to mają tylko nieliczni i musimy zaparkować samochód przy oddalonym nieco centrum handlowym. No świetnie, torba kubeczków, aparat, torebka, znowu będę obładowana jak osiołek, a jeszcze pewnie kupię książki. Okazuje się jednak, że spod wspomnianego centrum kursują darmowe busy, podwożące gości pod samo wejście, ufff… ręce będą oszczędzone. Powiem szczerze, było to dla mnie miłym zaskoczeniem i znakiem, że Targi Książki w Krakowie to naprawdę poważna i świetnie zorganizowana impreza.
A teraz dalej. Jesteśmy pod wejściem, kolejka przerażająca, przecież w zeszłym roku tak nie było. Na szczęście otrzymaliśmy wcześniej zaproszenia od Wydawnictwa Uniwersytetu Śląskiego, więc udajemy się do rejestracji gości, a tak niemal pusto. Znowu mamy szczęście! Oddajemy kurtki i wchodzimy. Naszym oczom ukazuje się tłum ludzi, a nie minęła jeszcze godzina od otwarcia Targów. Staramy się ustalić jakąś strategię zwiedzania, ale okazuje się to niemożliwe. Z godziny na godzinę zjawia się coraz więcej ludzi, na kilkudziesięciu stoiskach trwają spotkania z autorami, zrobienie porządnego zdjęcia graniczy z cudem, a temperatura jest nieznośnie wysoka. Mniej więcej co godzinę zmuszeni jesteśmy wychodzić którymś z bocznych wejść, żaby zaczerpnąć powietrza.
Na początek odwiedzamy zaprzyjaźnione wydawnictwa i staramy się chociaż ogólnie ogarnąć w centrum tego zamieszania. Na szczęście nie pojechałam jednak sama, towarzysząca mi koleżanka była dodatkową parą oczu. Gdyby nie ona, przegapiłabym co najmniej kilku autorów. Zasadniczo postanowiłam nie kupować książek, bo przecież kolejka rośnie, ale… No właśnie, moim łupek padła antologia fabrycznych opowiadań “Strasznie mi się podobasz” i książka Rafała Bąka “Ab ovo”, a do tego kilka pomniejszych pozycji.
Targi podobały mi się bardzo, chciałabym żeby nasze, katowickie doszły co najmniej do połowy poziomu tych krakowskich. I chociaż wróciłam wymęczona, z obolałymi stopami i (jednak) bolącymi od noszenia książek rękami, było warto 🙂
Na Facebooku można oglądać nasze zdjęcia z 15. Targów Książki w Krakowie.