Victor Orwellsky, Kod władzy, [Unikat2] Katowice 2011.
Wierzysz w teorie spiskowe? Jeżeli uważasz, że to bzdura i nie masz zamiaru zmieniać zdania, lepiej nie zabieraj się za czytanie Kody władzy… Choć z drugiej strony nie masz zapewne wiele czasu. Boję się, że ta książka już wkrótce zostanie zakazana. Za bardzo obnaża to co dzieje się na świecie, łączy pozornie niezależne fakty w logiczną całość. A wszystko zaczyna się w momencie gdy w Watykanie, praktycznie na rękach papieża, ginie jeden z kardynałów zabity przez nieznanego zamachowca. Był on osobą, która kształtowała politykę Watykanu, “to do niego odzywał się telefon, gdy wyczerpywały się pomysły na zatrzymanie pędzącej lawiny zdawałoby się nieuchronnych zdarzeń” (s. 10).
Wtedy właśnie władze Kościoła rozpoczynają śledztwo w celu wyjaśnienia śmierci kardynała jednocześnie starając się dotrzeć do informacji, które miał przekazać papieżowi, a nie zdążył. W tym celu na poszukiwania zostaje wysłany młodu ksiądz Poul, który będzie musiał odnaleźć niejakiego Kajetana. Zupełnie niezależnie do Polski wyrusza dwójka niemieckich reporterów, Marc i Monik, którzy chcą wyjaśnić zagadkę tajemniczego ruchu na jednym z porzuconych lotnisk. To co zaczną odkrywać okaże się czymś o wiele poważniejszym i tajemniczym, niż mogli by sobie w najśmielszych snach wyobrazić. Dlaczego ktoś usiłuje ich zabić, gdy tylko wpadają na pewne podejrzane tropy? Do tego dochodzi metodyczne niszczenie Kościoła, jedynej siły, która mogłaby stanąć przeciwko zagarnięciu władzy przez New World Order.
Sam autor jest również postacią zagadkową. Ma to być jeden z głównych polskich polityków, który jednak woli zachować anonimowość. Stąd jakże wiele mówiący pseudonim Victor Orwellsky. Talent w każdym razie ma ogromny, bo czytając kolejne strony czytelnik zaczyna się poważnie zastanawiać, czy to tylko fikcja, czy może coś jest na rzeczy. Poza dwoma wpadkami, gdy na jednej stronie powtórzone zostało dokładnie to samo zdanie (s. 264 i 266), styl książki jest na bardzo wysokim poziomie. Akcja rozwija się szybko i zaskakująco. Trudno bowiem przewidzieć co wydarzy się za chwilę, czasami akcja raptownie zmienia kierunek. Do tego w książce została zawarta ogromna wiedza autora na temat różnych pohitlerowskich twierdz i podziemnych kompleksów.
Książka wciągnie wszystkich miłośników teorii spiskowych, wielbicieli akcji i nie tylko. Wydaje mi się, że może spodobać się bardzo szerokiej publiczności. Tylko czekać, aż ktoś ją przetłumaczy i Victor Orwellsky stanie się naszym “autorem eksportowym”. Niestety póki co jest dostępna tylko przez stronę Kod Władzy. Można ją kupić zarówno w formie tradycyjnej, jak i jako ebook oraz audiobook. Polecam gorąco czytanie, a ja tymczasem zastanowię się jak obronić wolność przed New World Order…
Książka zapowiada się wyjątkowo ciekawie, całkowicie moje klimaty 🙂
A ja już przeczytałem 🙂 Skończyłem czytać wczoraj wieczorem. Moim skromnym zdaniem to książka, której w Polsce bardzo brakowało. Ciągle czytamy o jakichś katakumbach pod Paryżem, wampirach w Nowym Orleanie czy kosmitach porywających wieśniaków na amerykańskim zadupiu. Wszystko to ciekawe, ale ile jest interesujących miejsc u nas! Zauważył to Krajewski pisząc kryminały o przedwojennym Wrocławiu (a ostatnio też o Lwowie). Orwellsky zauważył to samo, w Polsce Niemcy zbudowali cały kompleks podziemnych sztolni, gromadzili skarby na dolnośląskich zamkach. I co? I nic! Nikt o tym nie piśnie! A jak piśnie to z reguły tak, że nie da się o tym czytać.
Orwellsky zrobił świetną rzecz – znalazł pasjonującą historię i ubrał ją w przystepną i wciągającą formę. Tylko pogratulować pomysłu.
W teorie spiskowe można wierzyć lub nie. Powieść, choć odwołuje się do odważnych przemyśleń, zmusza do samodzielnego krytycznego myślenia. Kod Władzy wywołuje na skórze dreszcz emocji, sprawia, że czytelnik zastanawia się nad systemami, które rządzą tym światem. Doszukuje się drugiego dna.
To świetna powieść sensacyjna pełna faktów historycznych, przeplatających się z wciągającą fikcja, które zgrabnie połączone sprawiają, że od “Kodu” trudno się oderwać, łatwo zatracić.
Powieść w dobrym stylu wypełnia lukę w polskich pozycjach książkowych, jej tłumaczenie bez wątpliwości powinno trafić na rynek zagraniczny.
Do zakupu książki skłoniła mnie jej promocja na Katowickich Targach Książki. Schludne przyciągające wzrok stoisko, atrakcyjna cena i pozytywna opinia w materiałach promujących Targi sprawiły, że opuściłem Spodek z nową książką w eleganckiej, błyszczącej okładce i nadziejami na interesującą lekturę. Niestety rzeczywistość okazała się być zupełnie inna.
Pierwszych podejrzeń nabrałem po otwarciu książki. Styl druku nieodparcie przywodził mi na myśl pracę magisterską: dość duża czcionka, szerokie interlinie, wyraźnie wyodrębnione tytuły rozdziałów (objętościowo każdy tytuł zajmuje pół strony, a rozdziałów jest 59). W trakcie czytania okazało się, że na tym podobieństwa się nie kończą. Przy opisie miejsc, po których poruszają się bohaterowie autor stosuje klasyczne “wodotryski”. Zamiast opisu, który pozwoliłby czytelnikowi wyobrazić sobie dane miejsce dostajemy jego rys historyczny, brzmiący jak żywcem przepisany z encyklopedii. Najlepszym przykładem niech będzie opis miejscowości Mierzęcin (rozdział 33), z którego nie dowiemy się jak ona wygląda, prześledzimy za to zmiany jej właścicieli na przestrzeni kilku wieków.
Postacie, relacje między nimi i dialogi są sztuczne. Wypowiadane kwestie brzmią jak referaty przygotowane na zadany temat. Nie może być jednak inaczej skoro w usta bohatera wkłada się dokładny artykuł z blogu autora (np tekst o grach karcianych) przerywany od czasu wtrąceniami “Ależ to interesujące”, “Niesamowite” itp. itd.
Sama treść książki jest zbiorem różnych teorii nazywanych powszechnie “spiskowymi”. Akcja nie prowadzi do żadnego konkretnego rozwiązania, jest raczej pretekstem do prezentacji tych teorii, przez co niektóre rozdziały wyglądają dość abstrakcyjnie, jakby wyrwane z innej książki i nie mające nic wspólnego z bieżącą akcją. Jeżeli rzeczywiście autor chciał przedstawić światu alternatywne podejście do niektórych światowych wydarzeń, zasugerować istnienie związku między nimi, to o wiele lepszym pomysłem było napisanie książki w stylu Danikena niż wciskanie takiego materiału w ramy powieści sensacyjnej. Fabuła rozwija się niemrawo spowalniana przez “referatowe” dyskusje bohaterów, nagłych i zaskakujących zwrotów akcji nie ma, tajna organizacja zarządzająca z tylnego siedzenia nie przeraża. Krótko mówiąc książka nie wciąga i dokończyłem ją raczej z obowiązku (nie lubię kończyć czytania w połowie) niż z chęci poznania zakończenia. Jeżeli ktoś chce zapoznać się z tajemnicami III Rzeszy, legendami polskich zamków i teoriami uważanymi za spiskowe, to polecam raczej programy i książki Bogusława Wołoszańskiego, pogrzebanie trochę w internecie i przygody Pana Samochodzika 😉 Sprawi to większą frajdę niż czytanie Kodu władzy. A ja mam praktyczną nauczkę żeby na przyszłość nie oceniać książki po jej okładce.
Drogi Marnow,
Może czasami styl nie jest idealny, to zdaje się pierwsza próba literacka autora, więc to też warto uwzględnić. Co do “prezentacji” teorii spiskowych, to nie miałem takiego wrażenia, autor wydaje się je starać spleść w całość – postaci książki szukają w różnych teoriach odpowiedzi do układanki, którą składają. Co do braku konkretnego rozwiązania, to mam wrażenie, że to po prostu otwarcie na kontynuację książki.
Pozwolę sobie jednak na słowo komentarza do uwag, które moim zdaniem są nieco bezpodstawne. Czcionka, styl- dla mnie właśnie stanowi zaletę. Jestem molem książkowym i literki minimalnych rozmiarów już wystarczająco pogłębiły moją wadę wzroku, a Kod jest napisany przyjazną czcionką, w przejrzystym układzie rozdziałów. Pamiętajmy też o tym, że to nie jest książka wydana przez wielkie wydawnictwo, które ma zestandaryzowane rozwiązania i armię korektorów, którzy “podkręcą” tekst.
Pozostając przy rozdziałach, dodam w tym miejscu, że niesamowicie atrakcyjne było dla mnie tempo akcji oraz różnorodność miejsc, czytając miałam czasami wrażenie, że to scenariusz filmu sensacyjnego, a nie powieść.
Szczerze i z pełną odpowiedzialnością polecam wszystkim spragnionym dobrej lektury, właśnie dlatego, że porusza takie a nie inne tematy, że obraca się w kręgach teorii spiskowych popieranych faktografią, że demaskuje systemy i układy, które wpływają na losy świata, ale również, dlatego, że jest po prostu dobrą książką sensacyjną. Może to kwestia wyobraźni, bo ja nie potrzebuję szczegółowego opisu miejsca by “zobaczyć” scenerię, ważniejsze jest to, co się w danym miejscu dzieje. Ja naprawdę nie czepiałabym się szczegółów, nie doszukiwała zbyt długich lub mało poetyckich opisów, bo nie to jest przedmiotem ksiązki (z resztą byłaby wtedy o wiele za długa).
Jestem stałą czytelniczka bloga Orwellsky’ego, książkę zamówiłam, gdy tylko dowiedziałam się o jej istnieniu. Nie mogę się więc powstrzymać od wyrażenia mojego zdania i włączenia się do dyskusji na temat powieści. Uważam, że „Kod Władzy” to świetna lektura, nie tylko dlatego, że jest ciekawa z punktu widzenia ujawniania ukrywanych faktów, przytaczania teorii spiskowych, powoływania się na wydarzenia historyczne. Ma bowiem również przyjemną, szybką, oraz bardzo urozmaiconą fabułę, co sprawia, że czyta się ją naprawdę dobrze. Co ważniejsze, trzeba mieć wiele odwagi by tak jednoznacznie demaskować rzeczywistość polityczną świata. Zgadzam się z główną recenzją. Nie widomo jak długo będzie można ją czytać.
Chcę zaznaczyć , że daleka jestem od polemiki z recenzentem, który poczuł się zawiedzony. Jednak patrzenie na „Kod” w analogi do „Pana Samochodzika” wystarczy za cały komentarz do tego wpisu.
Chcę po prostu polecić lekturę. Ostatecznie ile głów tyle opinii – i bardzo dobrze! Ba co więcej, gdyby nie było rozczarowanych ktoś mógłby uznać ten sympatyczny portal jako typową reklamówkę. A tak nigdy nie było.
Wszystkich, którzy „chcą zapoznać się z tajemnicami III Rzeszy, legendami polskich zamków i teoriami uważanymi za spiskowe”(cytując przedmówcę) informuję, że nie muszą ponownie sięgać do nieprzeciętnego nota bene Wołoszańskiego, bo pojawiła się książka, którą można zabrać na wakacje, podarować w prezencie ciotce,) tyko łączy dobrą, szybką akcję z faktami, teoriami spiskowymi, historią, opisem wyjątkowych miejsc w Polsce i nie tylko. Ja naprawdę nie czepiałabym się szczegółów, nie doszukiwała zbyt długich lub mało poetyckich opisów, bo właśnie takich pozycji książkowych brakuje na polskim rynku wydawniczym. Niech powstają. Czekam na kolejne część.
Z reguły tym się nie przejmuję, ale czasem warto wiedzieć co myślą inni. Blog jest ciekawy, więc jeśli autor podobnie pisze w książce to trzeba będzie się zapoznać.
Nie czytałem książki Kod Władzy jak moi poprzednicy w komentarzach ale miałem możliwość przesłuchania audiobooka. Rewelacyjnie przeczytanego przez Mirosława Neinerta, znanego i cenionego dyrektora teatru. Moderowana po aktorsku nadaje powieści, w tej formie, niesamowitego kolorytu. Płyta wydana oszczędnie, nie szokuje oprawą ale z pewnością swoją treścią. Z tej perspektywy każdy rozdział jest ogromnie wciągający, nawet wówczas jak przypomina lekcję historii. Zresztą przywoływanie prawdziwych zdarzeń jest mocną stroną książki. Być może trzeba wysilić wyobraźnię by zrozumieć prawdziwe przesłanie powieści ale w końcu podobno po to pisze się książki. Żadna opinia nie będzie według mnie miarodajna i prawdziwa, ja jednak bardzo entuzjastycznie doradzam lekturę Kodu Władzy.