Fantastyka Fantasy Recenzje

Jest szamanką, taką od umarlaków

Martyna Raduchowska, "Szamanka od umarlaków"
Written by Ioannes Oculus

Niejaka Martyna Raduchowska… Podobno znajoma Marty Kisiel (tej od Dożywocia). Ba! Podobno jedna drugiej coś tam w procesie książko twórczym mieszała, ale kto wie, czy to nie są tylko plotki. Młodziutka autorka, urodzona raptem w 1987. Wrocławianka całym sercem i duszą. Tak przedstawiają ją na stronach Fabryki Słów:

Z charakteru wredna i pyskata wiedźma, pełna optymizmu pesymistka, ambitny leniuch, pogodna maruda, zagorzała domatorka na obczyźnie, słowem, posiadaczka niepowtarzalnego zestawu cech, który gwarantuje, że cokolwiek by się nie działo, zawsze znajdzie się powód do narzekania – jej ulubionego zajęcia. Cierpi na chorobliwy nadmiar pomysłów oraz chroniczny brak wolnego czasu.

Ukończyła studia na Uniwersytecie Walijskim i przez najbliższy rok będzie zgłębiać tajniki psychologii rozwojowej na uniwersytecie w York. Z wykształcenia psycholog i kryminolog, z zamiłowania pisarka.

Zadebiutowała Całą prawdą o PPM (antologia Kochali się, że strach, Fabryka Słów, 2007), a o jej przyprawionych szczyptą magii i odrobiną niesamowitości walijskich doświadczeniach można czytać w opowiadaniu Shade (antologia Nawiedziny, Fabryka Słów, 2009). Pisać zaczęła gdzieś w okolicach dwunastego roku życia, przestać natomiast – ku udręce niektórych – nie zamierza nigdy.

Tyle wstępów, bo wszak pisarka niezbyt znana (jeszcze). Jeżeli jednak jest faktycznie “pyskatą wiedźmą” to podejrzewam, że niektóre postacie z Szamanki wzorowała na samej sobie. Jej debiutancka książka właśnie ukazała się w Fabryce Słów. Opowiada historię Idy Brzezińskiej. Nastolatka prawie jak inne. Zbuntowana, ze swoim pomysłem na życie i lekko zwariowana. To co ją wyróżnia to fakt, że pochodzi z rodziny magów i czarodziejów, a to co ją wyróżnia z rodziny to fakt, że nie odziedziczyła żadnych, ale to żadnych mocy magicznych. Gdy jednak ucieknie z domu do Wrocławia na studia okaże się, że jest wyjątkowa w jeszcze innym względzie. Poza ochroną domu rodzinnego światło jej Oka zaczynają dostrzegać umarli. No i ciągną jak ćmy do lampy. Ida jest bowiem medium, co więcej nie byle jakim. Jednak medium samo sobie rady nie da, co najwyżej zwariuje. Na szczęście są jeszcze ciotki, a konkretnie ciotka Tekla (by the way moja ulubiona postać z książki). Ta się bierze do roboty i szkoli Idę w jej nowo odkrytym fachu, a czasu nie ma za wiele. Jak to w życiu bywa (a w powieściach tym bardziej) takie nie byle jakie medium zaraz na początku kariery wpada w tarapaty. W wypadku Idy całkiem nie małe tarapaty. “Postawmy sprawę jasno – Ida nie ma Pecha. To Pech ma Idę”, jak pisze Raduchowska. Po szkoleniu więc Ida musi uratować duszę, poznać supertajny projekt, a we wszystko jeszcze wmiesza się WON.

Sięgając po książkę, o której słyszałem, że tak dobra jak Dożywocie trochę się bałem. Po pierwsze to co napisała Marta Kisiel jest tak dobre, że trudno temu dorównać. Po drugie porównując jakoś mamy tendencje do faworyzowania tego co znane, na niekorzyść nowego. Tak się zaczęło moje czytanie, z myślą “Toż to coś zupełnie innego”! Jak się okazało bardzo dobrze. Szamanka od umarlaków to coś innego niż Dożywocie, choć wykazuje wiele wspólnych cech. Te cechy to świetna fabuła, lekkość języka, świetny humor itp. Wpisuje się w nurt tej fantasy, której zdarza się wywołać spazmy śmiechu. Z drugiej strony momentami można czasem się przestraszyć, bo temat umarlaków i demonów elementów horroru wymaga. Autorka robi to tak sugestywnie, że trochę obawiam się zaglądać w lustro, bo kto wie co czai się po drugiej stronie? Postacie wykreowane przez Raduchowską się nader interesujące, a wśród nich jest moja ulubiona Tekla. Tak kobieta jest niesamowita, charakter ma kapitalny. Ja bym autorce za Teklę jakąś nagrodę dał, tak mi się spodobała!

Tą książkę można by polecać wszystkim cierpiącym na depresję, wyleczenie gwarantowane. Za to może pojawić się inny problem – uzależnienie od Raduchowskiej. To jednak nie taki zły problem, chyba że szanowna pani Martyna ma zamiar przestać pisać. Wtedy sam osobiście naślę Ducha albo Joannę, albo cosik podobnego, aby zaniechała nie-pisarskie plany na rzecz tych pisarskich, bo zna się dziewczyna na tym!

About the author

Ioannes Oculus

I am addicted to languages, both modern and ancient. No language is dead as long as we can read and understand it. I want to share my linguistic passion with like minded people. I am also interested in history, astronomy, genealogy, books and probably many others. My goals now are to write a novel in Latin, a textbook for Latin learners, Uzbek-Polish, Polish-Uzbek dictionary, modern Uzbek grammar and textbook for learners. My dream is to have a big house in UK or USA where I could keep all my books and have enough time and money to achieve my goals.

5 Comments

Leave a Comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.