Kira Izmajłowa, Mag niezależny Flossia Naren – część pierwsza, tłum. Marina Makarevskaya, [Fabryka Słów] Lublin 2011
Kira Izmajłowa urodziła sie w Moskwie w 1982 roku. Jest absolwentką Państwowego Uniwersytetu Zarządzania, obecnie pracuje w jednej z większych korporacji IT w Rosji. Mimo wcześniejszych prób literackich, na poważnie zajęła się pisaniem dopiero po studiach. Od tej pory wydała kilkanaście opowiadań oraz trzy powieści. W Polsce ukazały się dotychczas Wyższa magia i Mag niezależny Flossia Naren.
Tytułową bohaterką nowej powieści Kiry Izmajłowej jest Flossia Naren – niezależny mag śledczy, a przy okazji wyjątkowo cyniczna, wredna, arogancka i pewna siebie jędza. Zapytacie któż to mag śledczy, do tego niezależny? Otóż Flossię można przyrównać do prywatnego detektywa, ale nie pierwszego z brzegu. Na jej opiniach polega Jego Królewska Mość Arneliusz, władca Arastenu. Wyniki śledztw prowadzonych przez pannę Naren nie są nigdy poddawane w wątpliwość, a za usługi każe sobie płacić horrendalnie wysokie wynagrodzenie, ku utrapieniu królewskiego skarbnika. Flossia nie jest jednak nadwornym magiem śledczym, z jej usług może skorzystać w zasadzie każdy obywatel, pod warunkiem, że stać go na opłacenie honorarium.
W pierwszym rozdziale spotykamy Flossię w trakcie śledztwa, mającego wyjaśnić zagadkowe okoliczności śmierci księżniczki z sąsiedniego kraju, córki zaprzyjaźnionego z Arneliuszem Nikkeja. A śmierć to ze wszech miar dziwna – królewna znaleziona została martwa w objeciach smoka, który ją porwał. Co ciekawe bestia leży równie sztywna, jak bohaterski rycerz, który ruszył na ratunek dziewicy. Scena bajkowa prawda? Tyle, że tym razem nie było “żyli długo i szczęśliwie…”. Trzy trupy i zagadka. Gdyby wydarzenia obrały normalny przebieg, któś jednak powinien pozostać żywy: smok i dziewica, rycerz i dziewica, a w ostateczności tylko dziewica… Ktokolwiek… Przed śledczą trudny orzech do zgryzienia. Jak potoczyły się losy pechowej trójki? Tego dowiecie się, czytając książkę.
Bardzo barwną postacią powieści jest towarzysz Flossii (raczej z przymusu, czasem z przypadku) gwardzista nazwiskiem Laurinne. Młody, nieopierzony jeszcze wojak, który raz mdleje na widok krwi innym razem jego odwaga zadziwia samą śledczą. Powiem szczerze, liczyłam na jakiś romans między bohaterami, bo w końcu kto się czubi, ten się lubi, a za mundurem panny… gęsiego. Koniec końców oprócz wiecznego utrapienia, Flossia z porucznika miała pożytku niewiele, najwyżej okazjonalne przebłyski jego wątpliwej logiki.
Książkę czyta sie świetnie, jest wciągająca, ciekawa, napisana dynamicznym językiem. Opowiadania mają świetną fabułę, zagadki są zbudowane w interesujący sposób a ich rozwiązania zdecydowanie nie są przewidywalne. Mam wrażenie, że ostatnio popularny staje się motyw młodych, niezależnych dziewcząt, tropiących morderców i złoczyńców. Wystarczy wspomnieć Z miłości do prawdy Kariny Pjankowej. Tak czy inaczej, mnie ten nurt bardzo sie podoba. Czekam z nieciepliwością na kontynuację przygód Flossii Naren oraz kolejne publikacje młodych autorek zza naszej wschodniej granicy.