Andrzej Pilipiuk, Księżniczka, [Fabryka Słów] Lublin 2004
Jest to druga część trylogii o kuzynkach Kruszewskich (pierwszą, pt. “Kuzynki” już opisywałem, trzecia nosi tytuł “Dziedziczki”).
Monika Stiepankovic, dwie kuzynki Kruszewskie i alchemik Michał Sędziwój. Ten kwartet sprawia, że człowiek ma chęć, aby jego życie stało się czymś więcej, ma chęć na przygodę. Gdy księżniczka Monika obserwuje swoje koleżanki w szkole mam wrażenie, że jednocześnie obserwuje mnie, nas wszystkich. Gonimy za chwilowym sukcesem, łatwo poddajemy się konformizmowi. Tymczasem ona jest inna, ma większe cele, ma swój honor. Cała czwórka jest pod tym względem podobna. Tym razem zaczyna się im robić trochę niebezpiecznie. Krew się leje co chwila, konkurencja ściga alchemika i chce wydrzeć jego tajemnice. Do tego dochodzi dwóch łowców, z których jeden powinien być co bardziej oczytanym znany, ale nie zdradzę o kogo chodzi. Zagadkowa jest też postać niejakiej Anyszy Safez, ale o niej nie dowiemy się za wiele z kart tej książki. Jeżeli jednak fantazja Wielkiego Grafomana coś na jej temat przewidziała, to z radością wziąłbym książkę do ręki, w której owa “długonoga murzynka” jest postacią pierwszoplanową.
Pilipiuk mistrzowsko dostrzega także paradoksy naszej rzeczywistości. Począwszy od trybów urzędniczych, które stawiają przed człowiekiem problem i potem uniemożliwiają jego rozwiązanie. Diagnozuje także największą chorobę naszego systemu edukacji, którą jest bezmyślność stosowana. Wszystko to napisane tak, że książkę czyta się jednym tchem!
Jeszcze pozwolę sobie na małą refleksję na koniec. Może warto by było zacząć żyć na ich sposób? Co z tego, że nie mamy takiej wiedzy, doświadczenia, pieniędzy. Honor, szlachetność, ambicje, wymaganie od samego siebie nie wymagają tego.
Jeszcze tylko dodam, że książkę można kupić m. in. w tej księgarni internetowej.