Osobiste

Kościół polityczny?

Ostatnia dyskusja wokół in-vitro pokazuje dość dziwaczną doktrynę pt. “Kościół ma się nie mieszać do polityki”. Dlaczego dziwaczną? Dziwaczną, bo mocno nie precyzyjną, a przez to każdy kto tego chce, może pod to podczepić wszystko. Nie zdefiniowane są tu pojęcia “Kościół”, “polityka”, no i samo “mieszanie się”. Spróbujmy więc przyjrzeć się tym pojęciom.

Kościół

Kościół może być rozumiany bardzo różnie. Kościół to wspólnota wierzących z Chrystusem jako głową. Wierzący to natomiast są ludzie ochrzczeni żyjący na ziemi oraz ci, którzy przebywają w chwale nieba. Biskupi, księża to tylko niektórzy z nich. Tak więc Kościół obejmuje bardzo szeroką grupę osób, ponad miliard osób żyjących na ziemi. W tym kontekście można się zapytać, dlaczego ten miliard ma nie mieszać się do polityki?

Polityka

Tu się zaczyna większy problem. Dlatego warto wrócić do źródeł. Jak podaje Wikipedia, Arystoteles twierdził, że jest to rodzaj sztuki rządzenia państwem, której celem jest dobro wspólne. Jeżeli więc jest to “rządzenie państwem” to przecież Kościół ma do tego prawo, a niejeden polityk jest przecież osobą wierzącą, katolikiem. Natomiast duchowni nie sprawują urzędów państwowych.

Miesza się

Co to znaczy mieszać się do czegoś? Wtrącać się, angażować, a do tego ma to słowo pewne negatywne nacechowanie. Wolałbym pozostać więc na pytaniu, czy Kościół ma prawo wpływać na politykę?

A więc?

Problem tkwi w tym, że Kościół to nie tylko świeczki na ołtarzu i odmawianie Różańca świętego. Kościół to cała rzeczywistość, którą się żyje. Nie można na serio być katolikiem i żyć niezgodnie w zasadami Ewangelii. Dlatego Kościół przypomina to, co głosił Chrystus, bo to jest jego podstawowym zadaniem, czy to się komuś podoba czy nie. Tym bardziej, że celem Kościoła jest także dobro wspólne! Wszak to Kościół od wieków dba o najsłabszych i bezbronnych, jak właśnie w dzisiejszych czasach, kiedy broni nienarodzonych przed zbrodnią aborcji, kiedy nie chce, aby doprowadzano do zapłodnienia kilku komórek jajowych, tworzeniu kilku ludzi, aby jednego z nich oddać matce, a resztę uśmiercić, nazywając cały zbrodniczy proceder in-vitro. Te tematy to nie tylko tematy polityczne, ale przede wszystkim społeczne, więc tym bardziej Kościół nie musi podlegać zasadom, wymyślonym de facto, przez jego wrogów i niczym za słusznie minionych czasów komunizmu, być spychanym “do zakrystii”. Kościół ma prawo być obecny w polityce przez swoich członków, ma prawo głosić naukę Chrystusa zawsze, także w czasie kampanii wyborczej. Ma prawo przypominać co jest, a co nie jest grzechem. Choćby w imię tak popularnej, a tak nierespektowanej przez lewicujące ideologie, zasady wolności słowa.

About the author

Ioannes Oculus

I am addicted to languages, both modern and ancient. No language is dead as long as we can read and understand it. I want to share my linguistic passion with like minded people. I am also interested in history, astronomy, genealogy, books and probably many others. My goals now are to write a novel in Latin, a textbook for Latin learners, Uzbek-Polish, Polish-Uzbek dictionary, modern Uzbek grammar and textbook for learners. My dream is to have a big house in UK or USA where I could keep all my books and have enough time and money to achieve my goals.

14 Comments

  • Widzę w tym tekście pewną sprzeczność. Owszem, Kościół ma prawo wpływać na politykę, ale nie powinien się w nią angażować. Te pojęcia nie są tożsame.

    Czymś innym jest bowiem głoszenie i przypominanie nauki Chrystusa, a czymś innym robienie nachalnej kampanii wyborczej PiS-owi. Stąd zapewne, gniew na “mieszanie się kościoła do polityki”.

    Abp. Życiński mówił ostatnio, że Matka Boska jest ponadpartyjna. Była to reakcja na kazanie bp. Ryczana, mówiącego nienawistnie z ambony o “prasowych hienach” i “polskojęzycznych mediach” które nie uszanowały narodowej żałoby. Tak apropos, podjęcie tematu protestów przeciwko pochówkowi na Wawelu, było najlepszym przykładem tego, ze mamy jednak w kraju wolność słowa. Pozdrawiam.

  • Każdy z nas ma swoje przekonania, niezależnie od wiary. I każdy ma prawo swoje przekonania przedstawić. Nie można jednak narzucać jeden drugiemu tego, co ma myśleć. Sądzę, że powinno to działać w dwie strony. Kościół i jego nauka nie może żądać od wszystkich polityków wierności przykazaniom. A politycy nie powinni gardzić wsparciem Kościoła w pewnych kwestiach. Pozostawmy to sumieniu każdego z nas.

  • Napiszę wprost. Jestem katolikiem, czy dobry? Nie wiem, raczej nie. Ale poglądy mam dość ortodoksyjne. Ot taki durny dysonans przekonań i codziennej praktyki.
    Po co ten wstęp, żeby wszystko było jasne. Skupię się na in-vitro.
    Uważam, że procedura in-vitro powinna istnieć i być refundowana, choć jako tak zwany ostatni wybór. Kiedy wszystkie inne metody zawiodą, ta powinna być dostępna i refundowana, przynajmniej częściowo.
    Kościół ma prawo a nawet obowiązek wypowiadać się w tej kwestii i wszelkie uwagi dążące do zamknięcia mu ust, są nie tylko nie na miejscu, ale co więcej są łamaniem jednego z fundamentalnych praw ludzkich – swobody wypowiedzi.
    Prawo państwowe tworzy się jednak nie tylko dla wierzących, tylko dla ogółu obywateli. I nie chodzi tutaj o tolerancję, tylko o prawo do wyboru. I nie mówię tutaj o mniejszym źle, mówię o wyborze. Każdy wierzący są w swoim sumieniu, ewentualnie w kontakcie z przyjaciółmi, duchownymi sam podejmuje decyzję w zgodzie ze swoim sumieniem. I z taka decyzja będzie żył. Czasami nie ma dobrych wyborów, ale zawsze jest wybór, i są sytuacje, kiedy nikt, dokładnie nikt, nie tylko nie powinien, ale nie ma prawa podejmować go za nas.
    Dlatego jedną rzeczą, jest prawo do dyskusji, prawo do wskazywania drogi, przekonywanie, do takiego czy innego kroku. Ale ostaecznie pewne decyzje należą tylko do nas. I my, a nie ktoś inni będziemy z tego rozliczeni.

  • chodzi bardziej o to że DUCHOWIEŃSTWO NIE MA PRAWA WYWIERAĆ PRESJI NA OSOBY DECYDUJĄCE W SPRAWIE IN-VITRO i nie tylko w tej.

    • Zależy co rozumiemy pod słowem presja. Bo duchowieństwo, podobnie jak świeccy katolicy, ma obowiązek przypominać naukę Chrystusa w tej i innych kwestiach.

  • Wybacz ale tekst typu “Kto jest za in vitro sam sie skazuje na ekskomunike” jest lekka przesada. Jak na mnie jest nawet formą szatnażu, albo zrobicie jak wam mowimy albo tego pożałujecie. Ja jestem katolicza ale ja wierze w Boga a nie w kler… tymbardziej ze skada sie on z samych mezczyzm ktorzy NIC, ABSOLUTNIE NIC nie wiedza o instynkcie macierzynskim, checia noszenia tego dzieciąta pod sercem. Gdybym ja nie mogła zajsc w ciaze skorzystalabym z kazdej mozliwosci i nie mialabym ani chwili zwątpienia. Gdybysmy w wszystkim sluchali duchowienstwa to dalej tkwilibysmy w sredniowieczu. Kosciol byłby hegemonem. To co się dzieje aktualnie bardziej przypomina mi walke o dominacje, kosciol chce zdobyc przewage. Juz raz tak bylo w histori i ludzie na tym dobrze nie wyszlo. dltego wprowadzono podział na władze swiecka i duchową aby jedni drugim nie wchodzili w parade. i tak jak juz tu ktos wczesniej napisal ” Sądzę, że powinno to działać w dwie strony. Kościół i jego nauka nie może żądać od wszystkich polityków wierności przykazaniom. A politycy nie powinni gardzić wsparciem Kościoła w pewnych kwestiach. Pozostawmy to sumieniu każdego z nas”

    • To nie jest lekka przesada. To po prostu przypomnienie konsekwencji popierania zabijania dzieci. Gdybyś znała choć trochę procedurę zapłodnienia in-vitro wiedziałabyś, że w jej trakcie jest zabijanych kilku ludzi po to, aby jeden mógł się ewentualnie urodzić. Nic, nawet instynkt macierzyński, nie daje prawa do zabijania innych ludzi. Zresztą nic nie daje nikomu prawa do posiadania dziecka, gdyż nie możemy mieć prawa do posiadania drugiego człowieka.
      Co do wiary. Nikt nie każe tobie wierzyć w kler. Przecież dobrze wiemy i widzimy, że ów kler istnieje. Mamy o tym większą pewność, niż np. o istnieniu Nowego Jorku. Duchownych każdy z nas sam widział na własne oczy, Nowego Jorku w większości nie (o jego istnieniu wiemy z przekazów innych osób). Jeżeli chodzi zaś o wiarę w nauczanie Kościoła, to naucza on ni mniej ni więcej tylko tego, co jest w Piśmie Świętym. Jeżeli je odrzucamy, to odrzucamy nauczanie Chrystusa. Jeżeli zaś odrzucamy nauczanie Chrystusa, to odrzucamy Boga w ogóle.
      Masz też rację, że Kościół nie może żądać od wszystkich polityków wierności przykazaniom i tego nie robi. Jednak ma obowiązek nauczać i przypominać o konieczności wierności przykazaniom katolikom bez względu na to kim są – księżmi, lekarzami, posłami, sprzedawcami, itd.

  • “Co do wiary. Nikt nie każe tobie wierzyć w kler. Przecież dobrze wiemy i widzimy, że ów kler istnieje. Mamy o tym większą pewność, niż np. o istnieniu Nowego Jorku. Duchownych każdy z nas sam widział na własne oczy, Nowego Jorku w większości nie (o jego istnieniu wiemy z przekazów innych osób). ” zdanie, że nie wierze w kler było skrótem myślowy, więc Twój wywód na ten temat był zbędny. Jak na mnie duchowni chcą odwrócić uwagę od tego co sie dzieje w ich gronie. Mało się słyszy o pedofili wsrod duchownych? mało sie słyszy o tym, że ksiądz zrobil dziecko? Jezus sam naczal “Kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień”, skoro Oni (duchowni) sami nie są idealni to niech nie pouczają innych jak maja postępowac! niech zajmą sie swoimi problemami bo narazie to działają na swoją szkodę, im bardziej się wtrącają tym bardziej ludzie będą robic na złośc. i nie ma się co dziwic ze aktualnie partie polityczne ktore negują kosciol zyskuja najwieksze poparcie.

  • zdanie, że nie wierze w kler było skrótem myślowy, więc Twój wywód na ten temat był zbędny. Jak na mnie duchowni chcą odwrócić uwagę od tego co sie dzieje w ich gronie. Mało się słyszy o pedofili wsrod duchownych? mało sie słyszy o tym, że ksiądz zrobil dziecko? Jezus sam naczal “Kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień”, skoro Oni (duchowni) sami nie są idealni to niech nie pouczają innych jak maja postępowac! niech zajmą sie swoimi problemami bo narazie to działają na swoją szkodę, im bardziej się wtrącają tym bardziej ludzie będą robic na złośc. i nie ma się co dziwic ze aktualnie partie polityczne ktore negują kosciol zyskuja najwieksze poparcie.

    • To, że dużo się o czymś słyszy, to jeszcze nie znaczy, że pewne zjawiska są powszechne. Księży pedofilii policzysz na palcach jednej ręki, a szumu wokół nich więcej niż wokół pozostałych kilku tysięcy (mówię o Polsce). Co do pouczania, to kto ma wzywać do nawrócenia, kto ma wzywać do moralnego życia w pierwszej kolejności, jak nie ci, których Bóg powołał? Fakt, że każdy duchowny jest grzeszny, ale taka nasza natura. To, że nauczyciel historii nie zna każdej daty nie oznacza, że nie może nauczać w szkole. Poza tym Chrystus bardzo jasno wzywa do nauczania w porę i nie w porę, do nauczania jawnie i z odwagą. Co więcej! Bóg w Piśmie Świętym jasno mówi, że jeżeli nie upomni się bliźniego, a przez to bliźni popełni grzech to ja także jestem obarczony winą za jego grzech!
      Inna sprawa, że unikasz tematu in vitro. Rozumiem, że dla ciebie zabijanie ludzi jest ok. A duchowni nie powinni wzywać do poszanowania życia, tak? To źle kiedy staje się w obronie drugiej osoby, szczególnie tej bezbronnej?

  • zarodek jest czlowiekiem ale dopiero kiedy zagniezdzi sie w ciele matki…wtedy zaczyna sie rozwijac itd….bo co po nim poza organizmem matki? nic. jest tylko zlepkiem komorek z ktorych cudownie nie wyrosnie dziecko. pozatym co jest dziwnego w systemie eliminacji najslabszych? taka jest natura i nie ma sie co temu dziwic. przezywaja najsilniejsi

    • Czyli twoim zdaniem człowiek powstaje w momencie zagnieżdżenia? Dosyć to dziwny moment, bo wtedy nie następuje żadna istotna zmiana. To w momencie zapłodnienia zachodzi zamiana – komórka jajowa i plemnik przestają być komórkami rozrodczymi, a powstaje nowy organizm, wtedy tworzy się cały materiał genetyczny. Od momentu zapłodnienia można już określić przez badania genetyczne płeć, kolor oczu itp. To że organizm nie może się rozwinąć o niczym nie świadczy. Człowiek jest człowiekiem od momentu poczęcia. Czy to poczęcie następuje w organizmie matki czy poza nim – człowiek jest człowiekiem. Nie zabija się człowieka dla czyjejś korzyści, gdyż życie ludzkie ma wartość większą niż czyjeś widzimisie. Poza tym metoda in-vitro w tym punkcie jest chyba najbardziej nie humanitarna. Tworzymy kilku ludzi, potem najsłabszych zabijamy. Gdzieś już o czymś podobnym słyszałem… Hitler? Tak, dokładnie. On też bawił się w eliminację najsłabszych.
      Co do eliminacji najsłabszych – proponuję więc, żebyś wzięła pistolet i poszła eliminować najsłabszych na ulicy. Przecież sama pisałaś “taka jest natura i nie ma sie co temu dziwic. przezywaja najsilniejsi” (tak na marginesie dodam, że osoba wykształcona powinna starać się stosować do zasad ortografii i interpunkcji).

  • Nika, skoro przeżywają najsilniejsi i uważasz, że to sprawa naturalna, to dlaczego uważasz, że in vitro jest ok.? Przecież to in vitro ze słabych organizmów tworzy nowe życie. Badania wskazują, że dzieci poczęte przez in vitro częściej zapadają na poważne choroby. Czy więc in vitro jest naturalne? Chyba nie. Z resztą nie zawsze to, co “naturalne” jest dobre, bo samyi ziółkami nowotworu nie wyleczysz. Poza tym to właśnie, paradoksalnie, dzięki in vitro widzimy, kiedy zaczyna się nowe życie. Zarodek nie jest częścią organizmu kobiety jak chcą tego proaborcjoniści, ale jest kimś absolutnie od niej różnym. Skąd wniosek, że człowiek zaczyna się od momentu zagnieżdżenia?

  • A i jeszcze – kto nie jest idealny niech nie poucza. Propounuję zastosować w życiu, jeśli jesteś zwolenniczką tego poglądu. Ja natomiast myślę, że gdyby tak miało być to nikt nawet własnych dzieci nie mógłby wychować, bo jakim prawem nieidealna matka ma coś tam nakazywać swojemu dziecku? Twój pogląd jest niespójny i niewykonalny.

Leave a Comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.