“Wziął chleb w swoje święte i czcigodne ręce” i obdarza do dziś ludzkość swą miłością. A Eucharystia i kapłaństwo są ze sobą nierozłącznie związane. Gdy nie ma kapłana, nie ma Eucharystii. Jakiż musiał być ból tych ludzi, którzy gromadzili się w kościołach bez kapłana, którego wywiozło NKWD, którzy kładli na ołtarz ornat i tak modlili się co niedziela. Kapłan – zadanie wielkie i przekraczające ludzkie siły. Dlatego jest ono z Bożego wezwania. Bez Jego pomocy, Jego łaski, Jego działania wszystko byłoby tylko pustym gestem. Tym większe Deo gratias, że On jest, że On zmartwychwstał.
Niesamowite, że sam Bóg jest obecny w małym kawałku chleba. Równie niesamowite, że już niedługo będę mógł tak dać siebie Chrystusowi, że On będzie przemieniał chleb w swoje ciało moimi niegodnymi rękami i słowami. Nie mam zasług, dzięki którym byłbym godnym tego zaszczytu, dlatego tym pokorniej chcę podchodzić to tego wielkiego daru Bożego, do kapłaństwa i do Eucharystii. Dziś w Wielki Czwartek uświadamiam sobie, że jestem już blisko, na końcu tej drogi ku kapłaństwu Chrystusowemu. Uświadamiam sobie także tę wielką małość, niegodność i wielkość łaski Bożej. Daj Panie, abym zawsze godnie sprawował Twoje święte dzieła, bym hojnie i ze czcią szafował twoją łaską tym, którzy o nią proszą. Bym umiał być Twoim narzędziem przyprowadzając innych do Ciebie. Chcę szukać owiec, które odeszły z Twoich wspaniałych pastwisk i przyprowadzić je z powrotem do owczarni, do świętego Kościoła katolickiego. Niech zawsze Wielki Czwartek będzie mi także przypomnieniem, że to nie ja, ale Ty działasz, a mi daj radość, że jestem Twoim sługą.