Najnowszy “Gość Niedzielny” (15 lipca 2007, nr 28) zamieścił artykuł ks. Artura Stopki pt. Jeden ryt, dwie praktyki. Artykuł nawet niezły, ale jest pewne “ale”… Otóż autor pisze:
Ojciec Święty zwraca również uwagę, że mszał przedsoborowy nigdy nie został formalnie zakazany. To ważna uwaga, ponieważ przed publikacją dokumentu często można było usłyszeć głosy tzw. środowisk tradycjonalistycznych, wzywających do “uwolnienia Mszy wszech czasów”.
Z teksty można wywnioskować, że “tzw. środowiska tradycjonalistyczne” zrobiły niepotrzebny zamęt, bo przecież mogły bez problemu mieć Mszę wszech czasów. Tylko, że to nie jest prawda! Faktycznie, formalnie nigdy nie była ona zakazana, jednak w praktyce uczestniczenie w niej było bardzo utrudnione, nawet po wydaniu motu proprio Ecclesia Dei Jana Pawła II. Nawet, gdy była grupa ludzi, która chciała tej Mszy, to, aby móc w niej uczestniczyć choć raz w miesiącu, musieli włożyć w to wiele wysiłku, narazić się na wyśmianie przez wielu księży, a często i nieprzychylność biskupa. Dlatego wołanie o uwolnienie Mszy wszech czasów było moim zdaniem jak najbardziej usprawiedliwione, bo była ona praktycznie uwięziona, niesłusznie i nieprawnie. “Tzw. środowiska tradycjonalistyczne” chciały uwolnienia tego, co powinno być wolne, a w praktyce było niejako uwięzione.
Autor pisze także, że nie można tu mówić o żadnym przełomie. Nie jest to na pewno rewolucja, jednak jest to coś więcej niż zwykły,”mało ważny” akt administracyjny. Doniosły jest fakt, że Kościół przyznał rację temu, co “wielkie i święte” było, ale także i takie samo jest i będzie. Tendencje w nauczaniu, poglądach wielu zmierzały raczej ku negacji tego, co było. Teraz wyszedł z Watykanu wyraźny głos: Tradycji nie można odrzucić. Ona pozostaje wielkim skarbem Kościoła.