Usłyszałem w radiu o Powszechnym Spisie Rolnym. Wcześniej nie wiedziałem, że coś takiego ma mieć miejsce we wrześniu 2010 roku w Polsce i całej Unii Europejskiej. Całkiem ciekawa reklamówka i taka, jakby znana. Tylko skąd? Po chwili zastanowienia stwierdziłem, że to z czym mi się kojarzy, to komunistyczna propaganda nawołująca do propaństwowych zachowań. To co mnie też zaskoczyło to fakt, że spis taki jest obowiązkowy. Skoro jest obowiązkowy, to nie wystarczyłoby wysłać informację listowną zainteresowanym? Po co ogłaszać wszem i wobec ten fakt? Po co wydawać na to państwowe pieniądze?
Obowiązkowość tego spisu w połączeniu z komunistycznym tonem spotu znów przywołało mi na myśl komunizowanie się Unii Europejskiej, która ze swoją biurokracją chce wszędzie wejść i uregulować jak najwięcej dziedzin życia, rzekomo dla naszego dobra. W PRL też wszystko miało być odgórnie sterowane po to, aby żyło się lepiej. Lepsze życie objawiało się radością obywateli, którzy mogli spędzać wspólnie godziny w kolejkach, nie musieli dokonywać trudnych wyborów sumienia, poglądu, polityki, bo za nich robiła to partia. Obawiam się, że Unia, która miała w oryginale być unią gospodarczą staje się coraz bardziej państwem totalitarnym, które chce wiedzieć i narzucić wszystko swoim obywatelom. To dzieje się już na naszych oczach, jak choćby jawnie gwałcąca wolność słowa i sumienia rezolucja o homofobii. Pozostaje mieć nadzieję, że to uda się zatrzymać.